Tenisiści zagrają w hali Gdynia Arena na twardej nawierzchni Rebound Ace. Wybrał ją lider zespołu Jerzy Janowicz (61. ATP). Ma do tego prawo, bo to jego dwa punkty w singlu są podstawą optymizmu, którego w naszej drużynie nie brakuje. Janowicz już kilka razy bywał ojcem sukcesów w Pucharze Davisa, ale pokonanie asa gości Martina Klizana (36. ATP) nie będzie sprawą łatwą.
W drużynie Słowacji są też Norbert Gombos (121. ATP), Andrej Martin (154.) oraz Igor Zelenay (106. w rankingu deblowym). Jak z tego widać, od drugiego polskiego singlisty Michała Przysiężnego (146.) oraz debla Łukasz Kubot (35.) – Marcin Matkowski (9.) mamy pełne prawo wymagać, by dołożyli coś od siebie do zwycięstwa. Szczerze mówiąc, można naszym graczom śmiało przypomnieć komsomolskie hasło: Jeśli nie my, to kto, jeśli nie teraz, to kiedy?
Słowacja jest chyba najsłabszym z potencjalnych rywali w grze o Grupę Światową, dużo słabszym od Australii, na której Polacy potknęli się na Torwarze przy poprzednim barażu o prawo gry w elicie (2013).
Mecz rozpocznie się dziś o godz. 15, jako pierwsi zagrają Przysiężny z Klizanem. Potem na kort wyjdą Janowicz i Gombos. W sobotę o godz. 13 debel, w niedzielę od godz. 12 dwa końcowe single (pierwsi zagrają Janowicz i Klizan). Transmisja w Canal+Sport 2.
W ten weekend także półfinały Grupy Światowej: Wielka Brytania – Australia (Glasgow to ukłon w stronę Szkota Andy'ego Murraya) oraz Belgia – Argentyna (Bruksela). Będzie też kilka innych spotkań o mniejszą stawkę z udziałem gwiazd, które znów kochają ojczyznę, bo chcą grać na igrzyskach w Rio. Dlatego do drużyny szwajcarskiej na mecz z Holandią wrócili Roger Federer i Stan Wawrinka, a w barwach Hiszpanii (spotyka się z Danią) pierwszy raz od dwóch lata zagra Rafael Nadal.