Reklama

Żukowski: Armstrong wróci

Trudno nie zgodzić się z tezą, że każdy zasługuje w życiu na drugą szansę. Ameryka uczyniła nawet z tego jeden ze swoich założycielskich mitów, prawie tak znany jak opowieść o karierze od pucybuta do milionera.

Aktualizacja: 03.04.2018 21:12 Publikacja: 03.04.2018 19:02

Żukowski: Armstrong wróci

Foto: AFP

Teraz Amerykanie mogą dowieść, że naprawdę w swoje ideały wierzą, bo Lance Armstrong chce wyjść z cienia, a to syn marnotrawny, jakiego w sporcie jeszcze nie było. Miał wszystko – miłość, szacunek i bogactwo, zanim okazało się, że zdobył je dzięki oszustwu.

Nie brakuje głosów, że prawdziwego żalu za grzechy nigdy nie okazał, nawet podczas sławnej rozmowy z Oprah Winfrey, gdy przyznał się do wszystkiego. Dopiero później wybrał się w „przepraszający tour", spotkał się z tymi, którym wyrządził największą krzywdę.

Jego konto na Twitterze śledzą dziś blisko 4 mln fanów, wielu z Francji, być może w myśl zasady drogiej Francuzom, historycznie ważnej kolarskiej nacji nie tylko z powodu Tour de France: „Wszystko zrozumieć, to wszystko wybaczyć".

Armstrong został zaproszony przez organizatora wyścigu Dookoła Flandrii (odbył się w wielkanocną niedzielę), by spotkał się w Belgii z entuzjastami kolarstwa, którzy mieli za ten przywilej zapłacić po 300 euro. Międzynarodowa Unia Kolarska protestowała, ale dla Woutera Vanderhaute'a jego projekt „Tour of Flanders Business Academy" był ważniejszy i wysłał władców peletonu na drzewo. Niespodziewanie zrezygnował sam Armstrong „z powodów rodzinnych" i awantury udało się uniknąć.

Nie oznacza to jednak, że sprawy nie ma, bo jeśli są chętni, by go słuchać, to z pewnością ta potrzeba zostanie zaspokojona. Zresztą nawet najsurowsi krytycy Armstronga, tacy jak znakomita dziennikarka „New York Timesa" Juliet Macur (autorka wydanej i u nas książki „Wyścig kłamstw"), uważają, że właśnie on byłby najwłaściwszym człowiekiem do komentowania kolarstwa, gdyby tylko chciał być uczciwy wobec siebie i swojej przeszłości.

Reklama
Reklama

A ona wciąż go ściga. Wkrótce rozpocznie się najważniejszy proces, którego stawką może być nawet 100 mln dol. wyłudzonych przez dopingującego się Armstronga od sponsora, państwowej firmy US Postal. W jej barwach jeździł, zapewniając, że jest czysty jak łza.

Można zrozumieć, że ludzie wciąż chcą słuchać Armstronga, choć nie wypełnił podstawowego warunku pozwalającego na przebaczenie – nie okazał skruchy adekwatnej do skali przestępstwa. Ale większa jest ciekawość, wzmacniana przez cynizm brukowych mediów handlujących emocjami.

Armstrongowi sprzyja też moralny relatywizm w odniesieniu do dopingu wynikający z niewiary w historyczną sprawiedliwość w tej dziedzinie. To wytrąca argumenty rygorystom, sprzyja zapomnieniu, rozmydla winę.

Łatwo się temu poddać, gdy wiemy, że wśród gwiazdorów, którzy chodzą w chwale, jest wielu oszustów puszczonych wolno w czasach, gdy na sterydach i dolarze budowano sport, jaki mamy dziś.

Dlatego Armstrong dostanie drugą szansę, byłoby nawet niesprawiedliwe, gdyby jej nie dostał.

Sport
Wyróżnienie dla naszego kolegi. Janusz Pindera najlepszym dziennikarzem sportowym
Sport
Klaudia Zwolińska przerzuca tony na siłowni. Jak do sezonu przygotowuje się wicemistrzyni olimpijska
Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama