– Kamil już bywał na podium, dla mnie to był pierwszy raz – wspomniał Stefan Hula.
– Czuję radość i dumę. Długo czekaliśmy, tak samo długo i mocno pracowaliśmy, żeby tego dokonać - dodał Dawid Kubacki.
Na uwagę, że medal igrzysk przynosi także konkretne korzyści materialne, też mieli odpowiedź. – Ale nie wysyłajcie nas już na emeryturę – to Kubacki. – Super, pracujemy na to całe życie, to zasłużona nagroda – stwierdził Hula.
– Medal jest dla nas wspaniałym zwieńczeniem ciężkiej pracy. Świętowanie było krótkie, bo podczas ceremonii wręczania medali chcieliśmy porządnie wyglądać. Na grubsze świętowanie przyjdzie czas po sezonie. Tak, po ostatnim skoku byłem zły na siebie. Wiedziałem, że była szansa na więcej niż brąz. Z drugiej strony później uświadomiłem sobie, że zrobiłem wszystko, co mogłem. Konkurs drużynowy wyzwala więcej energii i daje więcej wrażeń. Dziś wcale nie mam pewności, że gdybym skakał drugi raz, to skoczyłbym lepiej – przyznał Kamil Stoch.
Pod sceną stała cała ekipa wspomagająca skoczków, trenerzy, współpracownicy, Adam Małysz także. – Dla mnie te igrzyska były inne od poprzednich. Popatrzyłem na wielki sport z zupełnie innej strony. To ciekawe doświadczenie. Myślę, że były dla skoczków bardzo udane, złoty i brązowy medal to naprawdę niemało, choć oczekiwania w kraju były oczywiście bardzo duże, więc po konkursie na średniej skoczni rzeczywiście byłem wkurzony. Nie ukrywam tego. Nie my spowodowaliśmy odmianę wyników, tylko pogoda je wypaczyła. Jeśli konkurs skończyłby się po pierwszej serii, to pewnie nikt by nie miał pretensji. Z drugiej strony patrząc – inni byliby trochę skrzywdzeni. Taki jest nasz sport, takie są igrzyska, ich piękno polega też na tym, że są co cztery lata, rzadko, więc w tej najważniejszej chwili trzeba być mistrzem, takim jak Kamil. Trzy złote medale dobrze pokazują, kim jest – powiedział „Rzeczpospolitej" Adam Małysz, dyrektor ds. skoków w Polskim Związku Narciarskim.
Skoczkowie wylecą do Polski w czwartek. W środę planowali oglądanie hokeja, ale z biletami jest krucho, nawet dyrektor Małysz nie przeskoczy wszystkich progów w tej kwestii. W zamian chyba zobaczą coś trochę zbliżonego do ich fachu – skoki akrobatyczne, Big Air, jak brzmi angielska nazwa tej konkurencji. Trener Horngacher zaplanował także normalne zajęcia treningowe, bo zima ze skokami potrwa jeszcze miesiąc, w programie jest m.in. turniej Raw Air 2 oraz wielki finał sezonu w Planicy, trzeba być w gotowości. Po ostatnim konkursie sezonu ma się rozstrzygnąć, czy Horngacher będzie nadal pracował z polską kadrą. Podobno jest dobra wola obu stron, ale rozmowy dopiero się zaczną.