Andrzej Gołota i Dariusz Michalczewski zarobili w ringu górę pieniędzy, ale mistrzem świata był jedynie ten drugi. Gołota wciąż ma nadzieję, że dopnie swego. Dwa tygodnie po 40. urodzinach pokonał w nowojorskiej Madison Square Garden młodszego o 13 lat Mike’a Mollo, choć przez większą część tego dramatycznego pojedynku nie widział na jedno oko.
Gołota to postać niezwykła. Czasami wzrusza, budzi podziw, ale częściej wyzwala negatywne uczucia
Gołota to postać niezwykła. Czasami wzrusza, budzi podziw, ale częściej wyzwala negatywne uczucia. Od lat jego walki oglądamy z drżeniem serca, bojąc się i radując na przemian. Po wygranej z Mollo znów otworzyła się szansa na pojedynek o tytuł jednej z czterech prestiżowych organizacji.
– Prawdopodobny scenariusz to walka o tytuł WBC ze zwycięzcą pojedynku Oleg Maskajew – Samuel Peter (8 marca w Cancun w Meksyku). Wcześniej jednak Gołota chciałby stoczyć walkę we Wrocławiu. Z kimś mniej znanym, aby przypomnieć się polskiej publiczności – twierdzi Ziggy Rozalski, przyjaciel i doradca pięściarza. W tym tygodniu Rozalski rozpocznie w Warszawie negocjacje w sprawie transmisji telewizyjnych.
Walkę z Mollo pokazała TVP, więc być może pokaże nie tylko kolejne występy Gołoty, ale i Tomasza Adamka, któremu również pomaga Rozalski. Adamek, były mistrz WBC w wadze półciężkiej, podpisał już kontrakt na starcie z Jamajczykiem O’Neilem Bellem, byłym królem wagi cruiser (junior ciężka). 33-letni Bell wygrał 26 zawodowych walk, w tym 24 przed czasem. Tytuły stracił w marcu 2007 roku w Paryżu, gdy pokonał go na punkty Jean Marc Mormeck.