Szwajcarzy kilka lat temu staliby w pojedynku z Czechami na straconej pozycji. Ale nie dziś i nie na swoim boisku.
Przed dwoma laty Szwajcaria jechała na mundial skazana na porażkę, a odpadła dopiero po czterech meczach (rzutami karnymi), nie ponosząc ani jednej porażki i nawet nie tracąc bramki. Od tamtej pory, z tym samym trenerem Jakobem Kuhnem, reprezentacja niewiele się zmieniła. Może nawet jest silniejsza, bo najlepsi piłkarze, grający w zagranicznych klubach, są jeszcze lepsi. Od kiedy w roku 2002 drużyna Szwajcarii do lat 16 zdobyła mistrzostwo Europy, przestano drwić ze Szwajcarów, że potrafią robić tylko ser, scyzoryki i zegary z kukułką.
Czesi w ostatnich dwóch turniejach prezentowali się pięknie, a mimo to nie odnieśli sukcesu. Obronę mają jednak żelazną, a to, że są zawodnikami nastawionych na defensywę klubów włoskich, mówi samo za siebie. Zdenek Grygera gra w Juventusie, Marek Jankulovski w Milanie, Tomas Ujfalusi w Fiorentinie, a David Rozehnal w Lazio.
To robi wrażenie. Atak z Janem Kollerem i królem strzelców poprzedniego Euro Milanem Barosem też. Największy problem Czesi mają z linią pomocy. Nie widać tam nikogo, kto mógłby zastąpić nieobecnego na Euro kontuzjowanego rozgrywającego Arsenalu Tomasa Rosickiego.
W drugim sobotnim meczu czwarta na świecie Portugalia zmierzy się ze zdobywcą trzeciego miejsca na mundialu w Korei – Turcją. Być może najlepszy dziś gracz świata Cristiano Ronaldo przeciw tureckim obrońcom, którzy nie zawsze trafiają w piłkę i mogą uszkodzić każdego napastnika.