Gilberto Madail, prezydent portugalskiej federacji, nie ma najmniejszych wątpliwości. Nie miał ich już wtedy, gdy zapłakany siedział w hotelu w szwajcarskim Neuchatel, a media huczały o tym, że Luiz Felipe Scolari po zakończeniu mistrzostw Europy przenosi się do Chelsea Londyn. Madail przestał wtedy wierzyć w sukces swojej drużyny, wiedział, że informacja o odejściu Scolariego będzie miała zły wpływ na drużynę.
Brazylijczyk jeszcze kilka tygodni przed turniejem stanowczo zdementował informację jakoby od nowego sezonu miałby pracować z Manchesterem City. Stwierdził wtedy, że jest bardzo zadowolony z pracy z reprezentacją Portugalii i najchętniej prowadziłby ją także po turnieju. Chelsea informację o jego zatrudnieniu podała dziesięć dni przed ćwierćfinałowym meczem z Niemcami. Po porażce, Madail oficjalnie oskarżył klub o brudną grę. - Kierownictwo klubu z Londynu wybrało najgorszy moment, nikt tego nie uzgadniał ani z portugalską federacją, ani z samym trenerem - stwierdził.
Madail samym faktem, że Scolari odchodzi do Chelsea nie był zaskoczony, bo trener poinformował go o swojej decyzji tuż przed turniejem. Nikt nie był w stanie zatrzymać go w Lizbonie, bo konkurencji finansowej z Romanem Abramowiczem wygrać przecież nie można. Scolari zarabiał będzie rocznie 5 i pół miliona euro, blisko trzy raz więcej, niż w Portugalii. - Luiz był z nami szczęśliwy, a my cieszyliśmy się, że mamy takiego trenera. Kiedy jednak zaczął myśleć o pieniądzach, nie byliśmy w stanie nic zrobić - mówi Madail.
Chelsea wydała specjalne oświadczenie. O terminie podania do wiadomości umowy ze Scolarim podobno wiedział i sam trener, i Madail. A oskarżenia prezydenta federacji to nic innego, jak sztuczne wywoływanie konfliktu i zrzucanie winy za kiepski rezultat na mistrzostwach Europy.
Portugalska prasa i większość kibiców do trenera pretensji większych nie ma. - Co innego z Cristiano Ronaldo, który głośno mówił, że w tym roku chce wywalczyć Złotą Piłkę, tymczasem w najważniejszym turnieju zamiast na prowadzeniu reprezentacji, skoncentrował się na rozmowach z Realem Madryt. Jego zachowania dość mieli nawet koledzy z drużyny - mówi Carlos Vega ze sportowego dziennika „A Bola”.