Przed startem padał drobny deszczyk, a nawierzchnia była mokra po wcześniejszych opadach. Po kilku okrążeniach deszcz się nasilił, potem tor zaczął przesychać, w połowie wyścigu rozpadało się na dobre tylko po to, aby tuż przed końcem znów nad Silverstone pojawiło się słońce. Takie warunki wymagają od kierowców maksymalnej koncentracji oraz bezbłędnego opanowania samochodu, z kolei stratedzy zespołów muszą się wykazać świetnym wyczuciem i nie dać się zaskoczyć zmiennym warunkom.
Z tymi wyzwaniami najlepiej poradził sobie idol publiczności Lewis Hamilton, który po starcie z czwartego pola już w pierwszy zakręt wjechał na drugiej pozycji. Po pięciu okrążeniach wyprzedził startującego po raz pierwszy w karierze z pole position swego partnera z McLarena Heikki Kovalainena. Wicemistrz świata odniósł trzecie zwycięstwo w sezonie.
Dramatyczny weekend ułożył się bardzo pechowo dla Roberta Kubicy. Defekt zawieszenia podczas finałowej części czasówki oznaczał, że po raz pierwszy w tym sezonie Polak przegrał kwalifikacyjny pojedynek z Nickiem Heidfeldem. Ale mimo startu z dziesiątego pola była szansa na podium – inni kierowcy popełniali sporo błędów i w połowie wyścigu Kubica jechał na trzeciej pozycji.
W końcu pomyłka przytrafiła się także jemu. Po drugim tankowaniu wrócił na tor tuż za plecami Kovalainena. Na prostej przed zakrętem Abbey BMW Sauber z nr 4 obrócił się kilkakrotnie i tyłem wpadł na żwirowe pobocze. Kierowca mógł już tylko zgasić silnik, rozpiąć pasy i wrócić do garażu, skąd z kamienną miną obserwował ostatnie 20 okrążeń rywalizacji.
Wcześniej festiwal wycieczek na pobocze rozpoczął ruszający z drugiego pola Mark Webber, który wirował swoim Red Bullem już na pierwszym okrążeniu. Chwilę później jego wyczyn powtórzył dotychczasowy samodzielny lider mistrzostw Felipe Massa. Brazylijczyk po nieudanych kwalifikacjach (problem przy zmianie opon sprawił, że nie zdążył przejechać ostatniego pomiarowego okrążenia) startował z dziewiątego miejsca, tuż przed Kubicą. Kiedy czerwone ferrari Massy zakręciło się tuż przed nosem Polaka, ten musiał zdjąć na chwilę nogę z gazu i wtedy wyprzedził go Jarno Trulli. Osiemnaście okrążeń przejechanych za kierowcą Toyoty spowodowało, że Kubica stracił kontakt z szybko oddalającą się czołówką. Gdy w końcu poradził sobie z Włochem i awansował na siódme miejsce, liderujący Hamilton miał już nad nim ponad 40 sekund przewagi.