Euro pełne nadziei

Jerzy Engel, wiceprezes PZPN i analityk UEFA mówi „Rzeczpospolitej” o wynikach swej pracy w Austrii i Szwajcarii, przyszłości futbolu oraz propozycjach zmian w przepisach gry

Publikacja: 12.07.2008 14:18

Jerzy Engel prowadził reprezentację Polski w latach 2000-2002

Jerzy Engel prowadził reprezentację Polski w latach 2000-2002

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Rz: Był pan członkiem komisji technicznej UEFA analizującej mistrzostwa Europy. Kibicom się podobały. Co mowią o nich fachowcy?

Jerzy Engel:

W komisji pracowało osiem osób, znanych europejskich trenerów, z Royem Hodgsonem, Gerradem Houllierem i Mortenem Olsenem, więc zdania są na pewno podzielone. Naszym zadaniem była nie tyle ocena, ile analiza wszystkiego, co dotyczy strony szkoleniowej, organizacyjnej i technicznej w każdym meczu. W praktyce wyglądało to tak, że w meczu na przykład Portugalia – Turcja ja analizowałem grę pierwszej drużyny, a Węgier Győrgy Mezey – drugiej. Taka była zasada. Patrzyliśmy, jak drużyny są ustawione i jak zawodnicy poruszają się w obronie i ataku, jak wykonują stałe fragmenty gry. To wszystko opisywaliśmy na specjalnych arkuszach.

Czy ma to praktyczne znaczenie, czy jest tylko niewiele interesującą kibiców kuchnią trenerskiej pracy?

Oczywiście, że ma. Wszystkie nasze oceny, wnioski i sugestie zostaną przedstawione na odbywającym się we wrześniu spotkaniu trenerów reprezentacji europejskich. Znajdą się też w raporcie, jaki wydawany jest przez FIFA i UEFA po mistrzostwach świata i Europy. To jest coś w rodzaju podręcznika dla trenerów. Może niektórzy uznają, że warto kopiować dobre wzory z mistrzostw Europy.

Przed czterema laty, kiedy zwyciężała Grecja, już podczas Euro większość z nas miała świadomość, że futbol stoi w miejscu, a wielki turniej może wygrać przeciętna drużyna, tyle że perfekcyjnie przygotowana. Jak było teraz?

Kiedy faulowany piłkarz opuszcza boisko, niech z nim schodzi ten, który go sfaulował

Hiszpanie grali bardzo ładnie, ofensywnie i zarazem skutecznie w obronie. Natomiast analiza pracy Luisa Aragonesa, reagującego na każde istotne wydarzenie na boisku, zmieniającego ustawienie lub zawodników w zależności od sytuacji, powinna być obowiązkiem każdego trenera. Zmieniają się zadania piłkarzy. Coraz częściej zanika podział na pozycje. Od zawodnika wymaga się coraz większej wszechstronności, a to wiąże się z przygotowaniem technicznym i fizycznym. Już teraz o niektórych piłkarzach trudno było powiedzieć, że są przypisani do jednej pozycji, ponieważ w zależności od sytuacji stawali się pomocnikami ofensywnymi lub defensywnymi, napastnicy bronili, a obrońcy atakowali jak skrzydłowi. To zjawisko będzie się pogłębiać i to nie jest jakaś fantastyczna wizja, tylko najbliższa przyszłość.

Może to zagrożenie dla futbolu, że ze sportu dla każdego stanie się sportem dla atletów?

Tego bym się nie bał. Hiszpania zdobyła puchar, mimo że jej piłkarze atletami na pewno nie byli. Grali jednak świetnie technicznie, szybko, zmieniali ustawienie, pozycje, przeciwnicy za nimi nie nadążali ani fizycznie, ani myślą. To jest właściwy kierunek rozwoju, a nie budowanie masy mięśniowej w siłowniach. We wszystkim musi być umiar.

A przygotowanie psychiczne, o którym mówi się coraz więcej, koncentracja?

To ma znaczenie, ale pewnych zjawisk nie można przewidzieć. Trenerzy Portugalii, Chorwacji, Holandii i Hiszpanii, mając zapewniony awans z grupy, postanowili oszczędzać najlepszych zawodników na ćwierćfinały. Wydawało się, że wypoczęci będą bardziej wartościowi. Okazało się, że przerwa miała na wszystkich niekorzystny wpływ. Holandia, Chorwacja i Portugalia przegrały następne mecze, a Hiszpania wygrała w rzutach karnych. Może więc lepiej trzymać w emocjonalnym napięciu przez cały turniej wszystkich zawodników. Warto się nad tym zastanowić.

Czy wydarzyły się jakieś sytuacje dające powód do zmian przepisów?

Nawet kilka, i wnioski zostaną przekazane do FIFA, skąd może trafią do International Board, ciała ustalającego przepisy gry. Ja zaproponowałem, żeby w sytuacji, kiedy faulowany zawodnik opuszcza boisko, razem z nim zszedł ten, który go faulował. Żeby drużyna, której zawodnik faulował, nie miała z tego korzyści. W takiej sytuacji Czesi zdobyli bramkę w meczu z Turcją. W tym czasie faulowany zawodnik turecki leżał poza boiskiem.

Proponowaliśmy też ustawienie osłoniętego z trzech stron namiotu obok ławek trenerskich i sędziego technicznego. Byłoby to miejsce na doraźną pomoc lekarską dla kontuzjowanego zawodnika. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy jest on zakrwawiony, leży obok linii bocznej, kamery zaglądają mu w twarz, a lekarz zszywa łuk brwiowy. Tak było z Michaelem Ballackiem w finale. Trener Mezey zaprotestował przeciw hałasowi na stadionie w czasie rozgrzewki zawodników przed meczem. Kiedy publiczność się bawi, zachęcana przez wodzirejów, słychać krzyki i muzykę, zawodnicy nie mogą się skoncentrować. Jedni pracują, drudzy przyszli ich oglądać i chcą się bawić. Może warto znaleźć jakieś wyjście.

Sporo dyskusji wzbudziła decyzja sędziego technicznego z meczu Austria – Niemcy, który doprowadził do usunięcia na trybuny trenerów obydwu drużyn. Czy o takich sytuacjach też rozmawialiście?

Właśnie po tym incydencie UEFA na nasz wniosek natychmiast zareagowała. Uznano, że sędzia techniczny ze Słowacji nadużył władzy, niepotrzebnie ingerując w pracę Joachima Löwa i Jozefa Hickersbergera. Trenerzy mają prawo stać na wyznaczonym przy ławkach polu, choć by nawet przy samej linii. Tak właśnie było we wszystkich późniejszych meczach, z finałem włącznie, i sędziom nic do tego. To jest prawo trenerów.

Rz: Był pan członkiem komisji technicznej UEFA analizującej mistrzostwa Europy. Kibicom się podobały. Co mowią o nich fachowcy?

Jerzy Engel:

Pozostało 97% artykułu
Sport
Jagiellonii i Legii sen o Wrocławiu
Sport
Tadej Pogacar silny jak nigdy
Sport
PKOl i Radosław Piesiewicz pozwą ministra Sławomira Nitrasa
Sport
Mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym. Katarzyna Niewiadoma wśród gwiazd
Sport
Radosław Piesiewicz ripostuje. Prezes PKOl zyskał na czasie