Superpuchar: mecz którego nikt nie chciał

Superpuchar Polski: Wisła Kraków – Legia Warszawa. W tym meczu nikt nie chciał grać i nikt nie chciał go organizować. Władze Ostrowca Świętokrzyskiego zgodziły się ratować rozgrywki, ale bardzo martwią się o to, czy chuligani nie zniszczą miasta. Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Legii.

Publikacja: 20.07.2008 23:32

Walka o superpuchar okazuje się mniej ważna niż interesujący sparing

Walka o superpuchar okazuje się mniej ważna niż interesujący sparing

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

– Mam szacunek do tego meczu i nie lekceważę Superpucharu – twierdzi trener Wisły Maciej Skorża i postępuje dokładnie odwrotnie. Na spotkanie z Legią wystawi rezerwowy skład. – Szansę na pewno dostanie kilku młodych. Zresztą nadszedł czas, by tacy piłkarze jak Patryk Małecki czy Grzegorz Kmiecik wzięli na siebie odpowiedzialność – dodaje szkoleniowiec mistrzów Polski.

Ponieważ skład ma być zbliżony do sparingu z Wisłą Płock, oprócz nich zapewne wystąpią takie asy ligowej piłki jak Rafał Darda, Przemysław Szabat czy Mateusz Kowalski. W bramce Mariusza Pawełka zastąpi młodzieżowy reprezentant Mołdawii Ilie Cebanu. – Dla nas najważniejszy był sobotni sparing z Liverpoolem w Szwajcarii (zakończony remisem 1:1). Polacy rzadko mają szansę grać z takim przeciwnikiem, a zorganizowanie meczu trwa bardzo długo – tłumaczy przyczyny lekceważenia Legii Skorża. W podobnym tonie wypowiada się trener warszawiaków Jan Urban. – Dla nas liczy się w tym momencie przede wszystkim Puchar UEFA, ale na pewno do pojedynku o Superpuchar nie przystąpimy z marszu.

Kibiców na stadionie w Ostrowcu będzie niewielu, bo lekcja z Bełchatowa okazała się pouczająca. Tegoroczny finał Pucharu Polski Wisła – Legia został zakłócony przez chuliganów z Warszawy i Krakowa, ucierpieli policjanci, mercedes Rogera (nagroda dla najlepszego piłkarza meczu), ale przede wszystkim wizerunek rozgrywek. Władze Ostrowca nie zamierzają powielać błędów i obiecują, że tym razem bitwy chuliganów nie będzie.

Prezydent miasta Jarosław Wilczyński, kierując się opinią policji, początkowo nie pozwolił na rozegranie meczu ze względów bezpieczeństwa. Wyraził zgodę dopiero, gdy liczbę porządkowych zwiększono do 250. Spotkania nie można było rozegrać na stadionie żadnej z zainteresowanych drużyn, bo obie w tym czasie przeprowadzają renowację boisk.

Jedyne dwa obiekty, w Kielcach i Poznaniu, których pojemność i standard zapewniłyby rangę wydarzeniu, nie wchodzą w grę, bo nikt nie chce wpuścić do swojego miasta kilku tysięcy młodych ludzi, którzy nastawieni są na konfrontację. W Kielcach dobrze pamiętają wydarzenia z zeszłego roku, gdy po meczu z Legią pseudokibice Wisły zasztyletowali fana Korony. Gdyby zdecydowano się na Poznań, mogłoby dojść do powtórki z 1980 roku, gdy przy okazji finału Pucharu Polski Legia – Lech miała miejsce bitwa na ulicach Częstochowy. W walkach zostało rannych kilkaset osób.

Superpuchar od początku był pechowy. Już na starcie w roku 1980 pojawiły się kłopoty. Zdobycie mistrzostwa Polski przez Szombierki Bytom pokrzyżowało plany organizatorom, którzy liczyli na pojedynek dwóch medialnych klubów. O idei przypomniano sobie dopiero po zniesieniu stanu wojennego. 30 lipca 1983 roku na stadionie w Gdańsku trzecioligowa Lechia pokonała 1:0 mistrza Polski Lecha Poznań i o Superpucharze zapomniano na kolejne cztery lata. Powrócił na wniosek Kazimierza Górskiego, ale już jako Puchar Gloria Victis, z którego dochód przeznaczano na cele charytatywne. W krótkiej historii tych rozgrywek odwoływano je jeszcze dwukrotnie: w 2002 i 2003 roku.

Inwencją wykazywali się też działacze PZPN, zezwalając w roku 2004 na rozegranie meczu o Superpuchar w ramach kolejki ligowej. Mecz w Poznaniu, między Lechem i Wisłą, zakończył się remisem 2:2, a rzuty karne lepiej strzelali poznaniacy. W Anglii takich problemów nie znają. Pojedynek o Tarczę Wspólnoty (wcześniej o Tarczę Dobroczynności) jest rozgrywany od 1908 roku i niezmiennie cieszy się ogromnym prestiżem. Gdy w zeszłym sezonie ze spotkania o Superpuchar Polski wycofywał się Groclin Grodzisk Wielkopolski, tłumacząc się koniecznością przygotowania do dwumeczu z MKT Araz Imiszli, na nowym Wembley walczyli Cristiano Ronaldo i Frank Lampard. O wyniku decydowały karne, a bohaterem został Edwin van der Sar. Mecz obserwowało 80 tysięcy ludzi.

Tylko taki Superpuchar ma sens.

– Mam szacunek do tego meczu i nie lekceważę Superpucharu – twierdzi trener Wisły Maciej Skorża i postępuje dokładnie odwrotnie. Na spotkanie z Legią wystawi rezerwowy skład. – Szansę na pewno dostanie kilku młodych. Zresztą nadszedł czas, by tacy piłkarze jak Patryk Małecki czy Grzegorz Kmiecik wzięli na siebie odpowiedzialność – dodaje szkoleniowiec mistrzów Polski.

Ponieważ skład ma być zbliżony do sparingu z Wisłą Płock, oprócz nich zapewne wystąpią takie asy ligowej piłki jak Rafał Darda, Przemysław Szabat czy Mateusz Kowalski. W bramce Mariusza Pawełka zastąpi młodzieżowy reprezentant Mołdawii Ilie Cebanu. – Dla nas najważniejszy był sobotni sparing z Liverpoolem w Szwajcarii (zakończony remisem 1:1). Polacy rzadko mają szansę grać z takim przeciwnikiem, a zorganizowanie meczu trwa bardzo długo – tłumaczy przyczyny lekceważenia Legii Skorża. W podobnym tonie wypowiada się trener warszawiaków Jan Urban. – Dla nas liczy się w tym momencie przede wszystkim Puchar UEFA, ale na pewno do pojedynku o Superpuchar nie przystąpimy z marszu.

Sport
Jagiellonii i Legii sen o Wrocławiu
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Sport
Tadej Pogacar silny jak nigdy
Sport
PKOl i Radosław Piesiewicz pozwą ministra Sławomira Nitrasa
Sport
Mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym. Katarzyna Niewiadoma wśród gwiazd
Sport
Radosław Piesiewicz ripostuje. Prezes PKOl zyskał na czasie