– Mam szacunek do tego meczu i nie lekceważę Superpucharu – twierdzi trener Wisły Maciej Skorża i postępuje dokładnie odwrotnie. Na spotkanie z Legią wystawi rezerwowy skład. – Szansę na pewno dostanie kilku młodych. Zresztą nadszedł czas, by tacy piłkarze jak Patryk Małecki czy Grzegorz Kmiecik wzięli na siebie odpowiedzialność – dodaje szkoleniowiec mistrzów Polski.
Ponieważ skład ma być zbliżony do sparingu z Wisłą Płock, oprócz nich zapewne wystąpią takie asy ligowej piłki jak Rafał Darda, Przemysław Szabat czy Mateusz Kowalski. W bramce Mariusza Pawełka zastąpi młodzieżowy reprezentant Mołdawii Ilie Cebanu. – Dla nas najważniejszy był sobotni sparing z Liverpoolem w Szwajcarii (zakończony remisem 1:1). Polacy rzadko mają szansę grać z takim przeciwnikiem, a zorganizowanie meczu trwa bardzo długo – tłumaczy przyczyny lekceważenia Legii Skorża. W podobnym tonie wypowiada się trener warszawiaków Jan Urban. – Dla nas liczy się w tym momencie przede wszystkim Puchar UEFA, ale na pewno do pojedynku o Superpuchar nie przystąpimy z marszu.
Kibiców na stadionie w Ostrowcu będzie niewielu, bo lekcja z Bełchatowa okazała się pouczająca. Tegoroczny finał Pucharu Polski Wisła – Legia został zakłócony przez chuliganów z Warszawy i Krakowa, ucierpieli policjanci, mercedes Rogera (nagroda dla najlepszego piłkarza meczu), ale przede wszystkim wizerunek rozgrywek. Władze Ostrowca nie zamierzają powielać błędów i obiecują, że tym razem bitwy chuliganów nie będzie.
Prezydent miasta Jarosław Wilczyński, kierując się opinią policji, początkowo nie pozwolił na rozegranie meczu ze względów bezpieczeństwa. Wyraził zgodę dopiero, gdy liczbę porządkowych zwiększono do 250. Spotkania nie można było rozegrać na stadionie żadnej z zainteresowanych drużyn, bo obie w tym czasie przeprowadzają renowację boisk.
Jedyne dwa obiekty, w Kielcach i Poznaniu, których pojemność i standard zapewniłyby rangę wydarzeniu, nie wchodzą w grę, bo nikt nie chce wpuścić do swojego miasta kilku tysięcy młodych ludzi, którzy nastawieni są na konfrontację. W Kielcach dobrze pamiętają wydarzenia z zeszłego roku, gdy po meczu z Legią pseudokibice Wisły zasztyletowali fana Korony. Gdyby zdecydowano się na Poznań, mogłoby dojść do powtórki z 1980 roku, gdy przy okazji finału Pucharu Polski Legia – Lech miała miejsce bitwa na ulicach Częstochowy. W walkach zostało rannych kilkaset osób.