"Rz": Za metą to pani pierwsza podniosła ręce i zaczęła się cieszyć. Wiedziałyście już wtedy, że macie srebro?
Beata Mikołajczyk:
Powiedziałyśmy sobie, że podczas wyścigu w ogóle nie patrzymy na boki. Nie widziałyśmy, że gonią nas Francuzki, za metą zobaczyłam, że jesteśmy przed nimi, ale musiałam się upewnić na tablicy. Problem w tym, że jestem krótkowidzem, Aneta też. Rozejrzałam się, gdzie jest tablica, wybałuszyłam oczy. Literki POL udało mi się zobaczyć, ale musiałam poprosić Anetę, żeby zobaczyła jaki mamy wynik. Ona ma trochę lepszy wzrok. O mnie jeden z trenerów powiedział kiedyś, że pływam bardzo dobrze na 1000 m, bo nie widzę mety.
Nie wiadomo, co jest większym sukcesem: medal, czy to, że udało się znaleźć w polskiej kadrze kajakarki, które lubią się i dobrze o sobie mówią...
Z Anetą rozumiemy się bez słów. Czasami w jednej chwili mówimy albo robimy to samo. Np. oglądamy film i gdy włącza się wygaszacz ekranu w komputerze, zrywamy się jednocześnie. Jest trochę śmiechu.