A to nie będzie łatwe, bo w Japonii tenis jest sportem rodzaju żeńskiego, z jednym wyjątkiem. Ostatnie wyniki dały ogromną popularność Kei Nishikoriemu, nastolatkowi z florydzkiej akademii Nicka Bollettieriego. Ale na razie młodzieniec nie jest w stanie przyćmić sławy swoich koleżanek, dawnych gwiazd Naoko Sawamatsu czy Kimiko Date albo wciąż w Japonii najlepszej Ai Sugiyamy.

Japonki, które zagrają w sobotę i niedzielę z Polkami mecz na kortach TKS Arka Gdynia, prezentują zbliżony poziom i podobny styl. Można odnieść wrażenie, że wszystkie ćwiczyły na początku z tym samym trenerem. Jest to naturalna konsekwencja drogi przyjętej kiedyś przez Japońską Federację Tenisową. Gdy podczas najważniejszych turniejów grały Chris Evert i Martina Navratilova, a później Steffi Graf i Gabriela Sabatini, obok kortów pojawiały się liczne grupy japońskich szkoleniowców. Gwiazdy filmowano, opisywano, dokonywano pomiarów, powstawały wykresy i analizy. Z boku wyglądało to zabawnie, ale po latach rywalki przestały się uśmiechać. Kolejne pokolenia młodych Japonek prezentowały na korcie coraz lepszy tenis plus rozmaite, podpatrzone wcześniej, nowinki techniczne i taktyczne.

Jedenaście lat temu zdarzył się cud i TVP zdecydowała się nagle pokazać relację z meczu trzeciej rundy Australian Open. W środku nocy można było obejrzeć, jak Magdalena Grzybowska stawia w Melbourne pierwsze zawodowe kroki i walczy o awans do 1/8 finału. Rywalką Polki była Ai Sugiyama. Dramatyczny mecz, z licznymi szansami dla Magdy, wygrała regularna i cierpliwa 22-latka z Kanagawy. Teraz 33-letnia Ai będzie w Gdyni egzaminować następczynie Grzybowskiej. Niedawno pokonała Urszulę Radwańską, wcześniej przegrała z Agnieszką i z Martą Domachowską. Można się zakładać, że jak zwykle będzie – podobnie zresztą jak jej koleżanki – trudna do przejścia.

Atuty rywalek to przede wszystkim solidność i profesjonalizm. Japonki zawsze starają się grać najlepiej, jak potrafią. To niby proste, ale powinniśmy się tego uczyć. Jak smakowania sushi, obecnego już powszechnie w naszym gastronomicznym krajobrazie. [link=http://blog.rp.pl/blog/2009/04/20/karol-stopa-sushi-po-polsku/]Skomentuj[/link]