W Ligue 1 sytuacja przypomina tę z polskiej ekstraklasy. Szanse na tytuł mają dwie drużyny, ale jedna musi wygrać i liczyć na porażkę rywali.
[srodtytul]Punkt na wagę złota[/srodtytul]
Lidera z Bordeaux od mistrzostwa dzieli tylko punkt, ale trener Laurent Blanc powstrzymuje się od przyjmowania gratulacji. Jego drużyna zmierzy się z walczącym o utrzymanie Caen, któremu przygotowania do meczu zakłóciła świńska grypa. Piłkarze musieli szukać nowego hotelu na zgrupowanie, bo w tym, którym planowali zamieszkać, wykryto przypadek tej choroby. Dla Bordeaux to może być tydzień sukcesów: zatrzymanie Yoanna Gourcuffa (najlepszy zawodnik Ligue 1 podpisał czteroletni kontrakt, zdaniem francuskich mediów kosztował około 15 mln euro) już świętowano, teraz pora na tytuł - pierwszy od 10 lat.
Marsylii problemy nie opuszczają, w meczu z Rennes nie zagrają kapitan Lorik Cana, rozgrywający Mathieu Valbuena i brazylijski napastnik Brandao. Wszyscy są zawieszeni za kartki. – Cokolwiek się wydarzy, będziemy zadowoleni z tego sezonu – mówi senegalski napastnik Mamadou Niang. – Chcemy jednak uniknąć sytuacji, że Bordeaux przegra, a my tego nie wykorzystamy.
Paris Saint Germain musi utrzymać piąte miejsce, które jest przepustką do Ligi Europejskiej. Przeciwko Monaco wystąpi już najlepszy strzelec Guillaume Hoarau. Cztery poprzednie mecze opuścił z powodu kontuzji pachwiny, a klub z Paryża wywalczył w nich tylko trzy punkty i stracił szanse na tytuł. Dla Paula Le Guena, który – oględnie mówiąc – nie ma dobrych relacji z dyrektorem sportowym i byłym kolegą z drużyny Alainem Roche’em, to będzie ostatnie spotkanie w roli trenera PSG. Zastąpi go Antoine Kombouare, obecny trener Valenciennes.