Zdaniem Hiszpana Alejandro Valverde z Caisse d’Epargne, który złotą koszulkę lidera założył 7 września po dziewiątym etapie do Xorret del Cati, wyścig miał się rozstrzygnąć już przed tygodniem. W miniony weekend kolarze pokonywali trudne górskie etapy. W Sierra Nevada (2520 m n.p.m.) kolarze przyjeżdżali na najwyżej położoną metę w tym wyścigu. Finisz kolejnego etapu na przełęczy Sierra de La Prandera (1840 m) też nie był łatwy. „La Prandera może przesądzić o końcowej kolejności. Potem zadaniem lidera będzie tylko kontrolowanie wyścigu w ostatnim tygodniu” – mówił Valverde.
Przepowiednia nie spełniła się w 100 procentach. Lider trzymał się w górach blisko czołówki, ale najgroźniejsi rywale także. W końcówce etapu do Sierra de La Prandera Valverde był nieustannie nękany ich atakami, ale ostatecznie do mety dojechał na piątej pozycji i zdołał powiększyć przewagę od czterech sekund do blisko pół minuty nad najgroźniejszymi przeciwnikami – Holendrem Robertem Gesinkiem, Australijczykiem Cadelem Evansem i Włochem Ivanem Basso. Przed ostatnim tygodniem przewaga lidera nad pięcioma najgroźniejszymi konkurentami wynosiła od 31 sekund (Gesink) do minuty i 41 sekund (Evans).
Pomagający Ivanowi Basso najlepszy polski kolarz Sylwester Szmyd zajmował w klasyfikacji generalnej 18. pozycję. Jego kolega z grupy Liquigas Maciej Bodnar – 147. Dla obydwu Polaków start w Vuelta a Espana jest także przygotowaniem do rozpoczynających się w następnym tygodniu szosowych mistrzostw świata w szwajcarskim Mendrisio. Selekcjoner kadry Piotr Wadecki powołał Szmyda do składu na wyścig indywidualny, Bodnar już w czwartek wystartuje w indywidualnej jeździe na czas.
Vuelta a Espana była w tym roku ciekawa z kilku względów. Pierwsze cztery etapy rozegrano daleko od Hiszpanii: w Holandii, Niemczech i Belgii. W wyścigu wystartował i miał być jednym z jego faworytów Kazach Aleksander Winokurow z grupy Astana, wracający do ścigania w zawodowym peletonie po dwuletniej dyskwalifikacji za doping. Już w połowie wyścigu nie wytrzymał jednak trudów górskiego etapu do Alto de Velefique i się wycofał.
Ostatnie etapy tegorocznego wyścigu wcale nie będą spacerkiem dla liderów, zwłaszcza że różnice między nimi nie są wielkie. W piątek jeszcze jedna szansa w górach na trasie z Avili do La Granja Real Fábrica de Cristales (m.in. 11,9-kilometrowy podjazd ze średnim przewyższeniem 6,3 procent), w sobotę 28-kilometrowa jazda na czas w Toledo, która wniesie ostateczne korekty do klasyfikacji. Dopiero w niedzielę niektórzy mogą odpoczywać, bo odcinek z Rivas Vaciamadrid do Madrytu z pętlami na ulicach stolicy jest krótki (110 km) i przeznaczony dla sprinterów.