Reklama
Rozwiń

Długie lata złej krwi

Bernard Hopkins wreszcie doczekał się rewanżu z Royem Jonesem

Publikacja: 02.04.2010 03:31

Bernard Hopkins (z lewej) mówi, że 17 lat po ich pierwszej walce ostatecznie skończy karierę Roya Jo

Bernard Hopkins (z lewej) mówi, że 17 lat po ich pierwszej walce ostatecznie skończy karierę Roya Jonesa Juniora

Foto: Reuters, STEVE MARCUS STEVE MARCUS

W nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego w Mandalay Bay Resort & Casino w Las Vegas dojdzie do spóźnionej wojny wielkich mistrzów. Pokaże ją Polsat Sport Extra (o godz. 2).

W historii tej dyscypliny tylko Mike Weaver czekał dłużej na rewanż z Larrym Holmesem. Ich pierwsza walka odbyła się w 1979 roku, druga 21 lat później i znów wygrał Holmes, nokautując rywala. Obaj panowie mieli wtedy razem sto lat (51 – Holmes, 49 – Weaver).

[srodtytul]17 lat później[/srodtytul]

Hopkins i Jones są nieco młodsi. Ten pierwszy obchodził niedawno 45. urodziny, drugi jest cztery lata młodszy. Od ich pierwszego pojedynku (22 maja 1993 r. w Waszyngtonie) stoczyli 71 walk, zarobili miliony dolarów, szczególnie Jones, ulubieniec Ameryki. Tamten przegrany pojedynek Hopkins wspomina szczególnie źle, bo został oszukany przez promotora, który z 700 tysięcy dolarów honorarium wypłacił mu tylko 70 tysięcy.

Reszty nigdy nie odzyskał, stracił też nadzieję, że kiedykolwiek dostanie szansę, by zrewanżować się Jonesowi, choć jesienią 2005 roku już prawie ustalono datę walki. Negocjacje zostały jednak przerwane z powodów finansowych.

Trener Jonesa Alton Mekerson nie ma dzisiaj wątpliwości, że ta wojna jest spóźniona. – Powinno do niej dojść osiem lat temu, wtedy obaj byli w szczytowej formie.

Mike Tyson powiedział kiedyś, że Jones jest najlepszym bokserem świata, ale nikt go nie zna. Chyba żartował, bo Roy już wtedy brał za każdy pojedynek 5 mln dolarów od stacji telewizyjnej HBO, a za wygraną walkę z Johnem Ruizem o mistrzostwo świata wagi ciężkiej dostał ponad 10 milionów. Należało się, bo Jones został drugim po Michaelu Spinksie mistrzem wagi półciężkiej, który sięgnął po pas w kategorii ciężkiej.

Ważył kilkanaście kilogramów mniej od rywala i bawił się z nim jak kot z myszą. Zaskoczył największych bokserskich speców, którzy byli gotowi przyjmować zakłady, że wycofa się z tej batalii w ostatniej chwili. A on podjął ryzyko i wygrał w wielkim stylu. I znów mógł rapować, nagrywać płyty i grać w koszykówkę, co jest jego drugą po boksie sportową miłością.

[srodtytul]Kosmiczne oszustwo[/srodtytul]

Emanuel Steward, jeden z największych amerykańskich trenerów, twierdzi, że nie widział wielu młodych ludzi o takim talencie jak Roy. – Był wielki od dziecka, czego się dotknął, zamieniał w złoto – mówił wychowawca plejady mistrzów świata. Tylko na igrzyskach w Seulu (1988) musiał przełknąć gorzką pigułkę i zadowolić się srebrnym medalem.

W finale kategorii 71 kg nie mógł wygrać walki ze skorumpowanymi sędziami, którzy podarowali zwycięstwo Koreańczykowi Park Si Hunowi. To było największe oszustwo tych igrzysk, nie licząc dopingowej afery Bena Johnsona. Na otarcie łez przyznano mu Puchar Barkera dla najlepszego technika imprezy, ale złotego medalu nigdy mu nie oddano.

Zawodowa kariera Jonesa świadczyła od początku, że w ringu pojawił się geniusz. Wygrywał szybko, pewnie, z łatwością kolekcjonował mistrzowskie pasy, ale pomysł, by po zdobyciu tytułu w wadze ciężkiej wrócić do półciężkiej, był najgorszy w jego życiu. Pierwszą walkę z Antonio Tarverem jeszcze wygrał, ale rewanż przegrał przez nokaut. Później w podobny sposób przegrał z Glenem Johnsonem i wielki Jones Jr się skończył. Potwierdziła to ostatnia porażka Roya (kolejny nokaut) z Dannym Greenem w Sydney.

[srodtytul]Mistrz zza krat[/srodtytul]

Historia życia Hopkinsa to scenariusz na film o chłopaku, który w młodości był pospolitym przestępcą, a później dzięki mocnym pięściom i ludziom, którzy mu zaufali, został milionerem i szanowanym biznesmenem.

Miał 17 lat, gdy znalazł się w więzieniu o obostrzonym rygorze w Graterford. Zarzuty były poważne, między innymi napad z bronią w ręku. Hopkins został skazany na 18 lat pozbawienia wolności i nic nie wskazywało na to, że jego życie się zmieni. Za kratami jednak nauczył się boksu, wygrał mistrzostwa więźniów i zrozumiał, że potrafi żyć inaczej. Po pięciu latach został warunkowo zwolniony i zaczął zawodową karierę.

Kiedy we wrześniu 2004 roku stanął do walki z Oscarem De La Hoyą po raz pierwszy w karierze „Złoty Chłopiec” nie był faworytem. Waga średnia była przecież królestwem Hopkinsa, nic więc dziwnego, że bukmacherzy stawiali na niego. – Zniszczę Oscara, będę pierwszym, który go znokautuje – mówił zdecydowanie.

[srodtytul]Zgasło światło[/srodtytul]

Gdy wchodzili do ringu w MGM Grand Arena w Las Vegas, w pierwszym rzędzie siedzieli Nicole Kidman i słynny komik Bill Crystal. Były dawne sławy NBA, Magic Johnson i Scottie Pippen, przyszedł Mike Tyson. Walka była spokojna i wyrównana. – To nie będzie boks, tylko partia szachów – zapowiadał Oscar i dotrzymał słowa.

W dziewiątej rundzie Hopkins pokazał jednak prawdziwe mistrzostwo. Jeden z jego lewych sierpów trafił w wątrobę i w ułamku sekundy sparaliżował Oscara.

– Nigdy nie wierzyłem, że mogę zostać znokautowany ciosem na korpus. A on nacisnął guzik i zgasło światło – mówił De La Hoya, gdy już doszedł do siebie. Dziś Hopkins jest jego partnerem biznesowym, ale wciąż jeszcze szuka wyzwań w ringu.

– W Filadelfii, skąd jestem, nie kocha się swoich wrogów. Jeśli ktoś nie lubi mnie, ja nie lubię jego. To proste – wyjaśnia swoją filozofię Hopkins i obiecuje, że skończy karierę Jonesa.

Ten sobie nic nie robi ze złej krwi wokół tego pojedynku i mówi ze śmiechem. – Będzie tak jak wtedy. Znów wygram!

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=j.pindera@rp.pl]j.pindera@rp.pl[/mail][/i]

W nocy z soboty na niedzielę czasu polskiego w Mandalay Bay Resort & Casino w Las Vegas dojdzie do spóźnionej wojny wielkich mistrzów. Pokaże ją Polsat Sport Extra (o godz. 2).

W historii tej dyscypliny tylko Mike Weaver czekał dłużej na rewanż z Larrym Holmesem. Ich pierwsza walka odbyła się w 1979 roku, druga 21 lat później i znów wygrał Holmes, nokautując rywala. Obaj panowie mieli wtedy razem sto lat (51 – Holmes, 49 – Weaver).

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku