Reklama
Rozwiń

Spokojny facet z Kalifornii

W sobotę nad ranem Amerykanin Cristobal Arreola stanie oko w oko z Tomaszem Adamkiem. To poważny rywal

Aktualizacja: 23.04.2010 01:25 Publikacja: 23.04.2010 01:23

Spokojny facet z Kalifornii

Foto: ROL

Arreola zawsze chciał być mistrzem, ale nie wagi ciężkiej. Kiedy miał 17 lat, był wysoki , chudy i nie wyobrażał sobie, że może ważyć ponad 100 kilogramów. A w ostatniej walce z Brianem Minto, którą zakończył w czwartej rundzie, ważył prawie 120 kg.

Jego rodzice Augustin Arreola i Lucy Rivera są Meksykanami. On urodził się już w Los Angeles, w jego biedniejszej części, jako trzeci z szóstki dzieci. Nikt z rodzeństwa, oprócz niego, nie zajmował się sportem. Najstarszy Juan Carlos Rivera ma 39 lat, siostry to: Caribel Abena (34), Zeleny Arreola (22), Cathy Valera (16), najmłodszy Ervin Valera ma 15 lat.

[srodtytul]Z ojca na syna[/srodtytul]

Chris zainteresowanie boksem odziedziczył po ojcu, który stoczył około 20 – 30 walk amatorskich. – Z dzieciństwa pamiętam, jak biłem z całych sił w ogromny worek trzymany przez ojca. Miałem wtedy nie więcej niż dwa lata – wspomina rywal Adamka.

Po raz pierwszy Chris Arreola poszedł na trening pięć lat później. W 1987 roku Hector Rodriguez (był w sztabie amerykańskiej reprezentacji na igrzyskach w Los Angeles w roku 1984) zadzwonił do jego ojca, mówiąc, że otwiera nową salę treningową, i zaproponował Arreoli seniorowi pracę. Ojciec się zgodził i zabrał syna na pierwsze zajęcia.

[srodtytul]Idol Chavez[/srodtytul]

– I tak Rodriguez został moim pierwszym trenerem, którego wspominam z sentymentem po dziś dzień. Powiem więcej, mam dla niego więcej szacunku niż dla własnego ojca, który kilka lat później opuścił rodzinę i poszedł w swoją stronę. Rodrigueza zawsze traktowałem jak świętość, wszystko, co powiedział, przyjmowałem do wiadomości, nawet nie próbując protestować. Podobnie jak słowa mojego drugiego trenera Angela Suareza. Jego obecność w narożniku była dla mnie kojąca, wprowadzał spokój, a jego uwagi starałem się wykonywać w 100 procentach – opowiada teraz Arreola.

Jego idolem z dziecinnych lat był najwybitniejszy meksykański bokser Julio Cesar Chavez. Oglądał jego walki, miał też okazję poznać go osobiście, był nawet w jego meksykańskim domu w Culiacan. – Stamtąd pochodził mój ojciec, tam mieszkała część jego rodziny, która została w Meksyku – wyjaśnia Arreola na łamach amerykańskich gazet. I dodaje, że miał wielkie szczęście, mogąc obserwować treningi Chaveza. – To był niesamowity facet. Twardy, nawet brutalny w ringu i bardzo ciepły, przyjazny poza nim. Podchodził do nas, dzieciaków, witał się, rozdawał autografy, pozował do wspólnych zdjęć.

Oscara De La Hoyę też podziwiał. On tak jak Arreola ma meksykańskich rodziców i też urodził się w East Los Angeles.

– Widziałem, jak z roku na rok jest coraz lepszy, oglądałem w telewizji jego zwycięskie walki na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie (1992), gdzie zdobył dla amerykańskiego boksu jedyny złoty medal. A później czytałem, że zarabia miliony dolarów na zawodowym ringu. Wierzę, że ja też będę bogaty, może nie tak jak on, ale mistrzom wagi ciężkiej płacą przecież dobrze, prawda? – pyta sam siebie.

Miał zaledwie 16 lat, gdy nagle stracił zainteresowanie boksem. Wrócił po czterech latach i zaledwie po trzech miesiącach treningów wygrał w 2001 roku krajowy turniej o Złote Rękawice w wadze półciężkiej. W finale pokonał Dallasa Vargasa, brata Devina Vargasa, późniejszego olimpijczyka z Aten (2004). Dallas miał wtedy prawie 300 amatorskich walk na koncie.

Ale niespokojna dusza Chrisa szybko znów dała znać o sobie. Porzucił boks na kolejne dwa lata. Dziś przyznaje, że to był czas błędów. Balował ostro, nie wychodził z nocnych lokali i dyskotek. Kiedyś w jednej z nich spotkał Henry’ego Ramireza, swojego rówieśnika, byłego sparingpartnera, i zaproponował, by został jego trenerem. – Porozmawiamy, jak będziesz trzeźwy – odpowiedział Ramirez. Ale Chris nie rzucał słów na wiatr. Powtórzył je następnego dnia i od tej chwili Henry stoi w jego narożniku. Obaj mieli ambitny plan, by Arreola wziął jeszcze udział w turnieju o Złote Rękawice w 2003 roku, ale nic z tego nie wyszło, bo Chris przyleciał za późno. Wkrótce podpisał zawodowy kontrakt. – W ringu idę jak czołg, a on nie próbuje mnie zmieniać – mówi o Ramirezie.

Od września 2003 roku stoczył 29 walk. 28 wygrał, z tego 25 przed czasem, raz przegrał, z Witalijem Kliczką o mistrzostwo świata WBC. Mówi, że jest szczęśliwym człowiekiem. Ma żonę Erin i ośmioletnią córkę Danae, które w nocy z soboty na niedzielę w kalifornijskim Ontario siądą w pierwszym rzędzie, by patrzeć, jak walczy z Adamkiem. Ma też grono przyjaciół; twierdzą oni, że sukcesy i pieniądze go nie zmieniły. Od ostatniej walki sporo schudł. Ale ciało pokryte tatuażami i twarz człowieka, który nie boi się żadnej awantury, są w zgodzie z ringowym przydomkiem „Nocny Koszmar”.

Jeszcze niedawno, podczas pierwszych konferencji prasowych chwalił Adamka, twierdził, że ceni jego umiejętności, ale to już przeszłość. W bokserskiej grze wojennej nie ma miejsca na uprzejmości. – Wyślę Adamka z powrotem do wagi junior ciężkiej. On nigdy nie walczył z prawdziwym ciężkim. Zobaczymy, co zrobi, jak poczuje siłę moich pięści. Mam nadzieję, że będzie walczył jak mężczyzna, że nie będzie przez 12 rund uciekał – mówi teraz.

[srodtytul]Piwo i krewetki[/srodtytul]

Mieszka w Riverside, gdzie matka przeprowadziła się z dziećmi po rozwodzie z ojcem. Stamtąd blisko do Ontario.

O swoich zainteresowaniach może mówić długo. O ulubionych filmach, z których szczególne miejsce zajmuje „Człowiek z blizną”, o sympatii dla Clinta Eastwooda, o grze na play station, o muzyce R&B, o meksykańskim jedzeniu, które gdyby nie walka z Adamkiem pochłaniałby w każdej ilości, o krewetkach, które uwielbia, i pistacjowych lodach, wreszcie o piwie, którego potrafi wypić całkiem sporo.

Podziwia pięściarzy niższych kategorii, tempo ich walk. O sobie mówi: – Jestem spokojnym facetem. Jak mnie kiedyś zobaczysz, to podejdź i powiedz: „Cześć!”. Odpowiem i pogadam, bo jestem równy gość.

Sport
Prezydent podjął decyzję w sprawie ustawy o sporcie. Oburzenie ministra
Sport
Ekstraklasa: Liga rośnie na trybunach
Sport
Aleksandra Król-Walas: Medal olimpijski moim marzeniem
SPORT I POLITYKA
Ile tak naprawdę może zarobić Andrzej Duda w MKOl?
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Sport
Andrzej Duda w MKOl? Maja Włoszczowska zabrała głos
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku