Ostatnie dwa dni mistrzostw Europy w Budapeszcie mogą być miłe dla polskiego pływania głównie za sprawą 21-letniego Czerniaka i dwa lata młodszego Kawęckiego.
W sobotę Czerniak popłynie w finale 100 m motylkiem razem z Korzeniowskim, a dzień później prawdopodobnie na 50 m kraulem, jeśli przebrnie przez sobotnie kwalifikacje i półfinały. Nie będzie to wcale łatwe, bo jak mówił „Rz” jego trener Bartosz Kizierowski, z którym szlifował formę w Madrycie, finał setki motylkiem od półfinału kraulem dzieli zaledwie kilkanaście minut, więc wszystko może się zdarzyć.
Eliminacje na 100 m motylkiem potwierdziły, że Czerniak jest szybki. Do półfinałów awansował z pierwszym czasem (52.10), a Korzeniowski z czwartym (52,84), bijąc rekord życiowy. Wieczorne półfinały zaostrzyły apetyty jeszcze bardziej. Najpierw starszy, bardziej doświadczony Korzeniowski pokazał pazur i raz jeszcze poprawił życiówkę wynikiem 52.32, który dał mu w pierwszym wyścigu drugie miejsce, za faworytem, Rosjaninem Jewgienijem Korotyszkinem (52.10).
Później był drugi półfinał i znów emocji nie brakowało. Po 50 metrach Czerniak był trzeci, ale w drugiej części dystansu nacisnął na gaz, poprawił wynik z eliminacji (52.09) i przegrał tylko z rewelacyjnym Holendrem Joerim Verlindenem (51.96), który prowadził od startu do mety i pobił rekord swego kraju.
[wyimek]Jest mistrz Paweł Korzeniowski, na gwiazdę wyrasta Konrad Czerniak, wielkie możliwości ma Radosław Kawęcki[/wyimek]