Zdecyduje organizator, czyli firma K2 Promotions należąca do ukraińskich braci. Sytuacja jest nietypowa, ale warto pamiętać, że Kliczkowie postępowali tak od początku zawodowej kariery. Zaczynali wspólnie w niemieckiej grupie Universum w Hamburgu, gdzie gwiazdą był Dariusz Michalczewski. Pamiętam, jak młodszy z braci zachorował i w ostatniej chwili zastąpił go starszy. Tak jak stał, zdjął spodnie, stanął na wadze i następnego dnia przystąpił do walki, którą błyskawicznie wygrał przez nokaut. A kiedy Władymir przegrywał przed czasem z Rossem Purittym i Corrie Sandersem, Witalij nie puścił tego płazem. Dopadł jednego i drugiego i spuścił im lanie. Jeśli młodszy Wowa przegra z Adamkiem, to na pewno w rewanżu spróbuje go pomścić Witalij. A może będzie odwrotnie, bo tak naprawdę nie wiadomo, który z nich zmierzy się pierwszy z Polakiem.

Ahmet Oener, turecki promotor Kubańczyka Odlaniera Solisa, mistrza olimpijskiego z Aten (2004), twierdzi, że podpisanie kontraktu z Adamkiem źle świadczy o Kliczkach, którzy mają przed sobą trudne walki. Najpierw starszy będzie walczyć w Kolonii (19 marca) właśnie z Solisem, a później młodszy z Dereckiem Chisorą. Kubańczyk wcale nie stoi na straconej pozycji w starciu z Witalijem, mniejsze szanse ma urodzony w Zimbabwe Brytyjczyk.

Ale w boksie skazani na porażkę czasami nieoczekiwanie wygrywali. W 1978 roku Muhammad Ali stracił tytuł w pojedynku z Leonem Spinksem, mistrzem olimpijskim z Montrealu (1976) w wadze półciężkiej. A młodszy brat Leona Michael Spinks, złoty medalista tych samych igrzysk w wadze średniej, kilka lat później dwukrotnie rozprawił się z Larrym Holmesem, inną legendą kategorii ciężkiej.

Oni nie mieli jednak takiej głowy do interesów jak Kliczkowie, którzy stworzyli dobrze zarządzane imperium. A to, że bracia tak wcześnie podpisali kontrakt z Adamkiem, dużo mówi o ich psychice. Oni po prostu nie zakładają, że ktokolwiek może ich pokonać. Są z innej planety i nie myślą o porażkach.

Tak samo jak niższy od nich o głowę Tomasz Adamek.