Wracają z Kazania z dwoma: Aleksandry Klejnowskiej- Krzywańskiej (58 kg) i Bartłomieja Bonka (105 kg). W Rosji zabrakło mistrzów świata Adriana Zielińskiego i Marcina Dołęgi oraz mistrza Europy Arsena Kasabijewa, którzy myślą już o jesiennych mistrzostwach świata w Paryżu. Szymon Kołecki ma nadzieję, że też zdąży się do nich przygotować.
W Kazaniu mogło być jeszcze lepiej, bo trzeci brązowy medal należał się najmłodszemu w ekipie Krzysztofowi Zwaryczowi (77 kg), który podrzucił w drugiej próbie 188 kg i praktycznie zapewnił sobie miejsce na podium. Sędziowie zaliczyli podejście jednogłośne, ale trzyosobowe jury uznało, że Zwarycz popełnił techniczny błąd (tzw. docisk). Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że w tej sytuacji brązowy medal zdobył Rumun Aleksandru Rosu. Jeśli dodamy, że szarą eminencją we władzach Europejskiej Federacji Podnoszenia Ciężarów (EWF) jest Rumun Nicu Vlad, łatwiej zrozumieć decyzję jury. Polacy protestowali, ale bez efektów.
Sprawa tzw. docisku jest zmorą ciężarów od lat. Nie wystarczy utrzymać sztangi nad głową, by próba została zaliczona. Minimalne nawet ugięcie ręki w łokciu i jej wyprostowanie (czyli właśnie docisk) daje szansę wykazania się nadgorliwym sędziom. Najprościej byłoby z tego punktu regulaminu zrezygnować.
Klasyfikację medalową w Kazaniu wygrała Rosja. Tacy zawodnicy, jak Aleksiej Jufkin, Apti Auchadow (85 kg) czy zwycięzca kategorii 105 kg Chadżimurat Akajew, to kandydaci do medali na igrzyskach w Londynie. Tak samo jak Tatiana Sliwienko (69 kg), Nadieżda Jewtuszina (75 kg) czy podwójna rekordzistka świata w najcięższej kategorii (plus 75 kg) Tatiana Kaszirina.