Sms wysłała o godz. 17.20. W Karakorum była wtedy 20.20. Panowała już noc. Sobota 6 sierpnia będzie kluczowym dniem tej wyprawy.

36-letnia Kinga Baranowska wspina się na K2 z 38-letnim alpinistą z Kolorado, Fabrizio Zangrillim. Do szczytu (8611 m) mają więc jeszcze ponad pół kilometra różnicy poziomów. Obydwoje nie używają tlenu z butli. Niedotlenienie potęguje odczuwanie zimna i wyczerpanie. Tak wysokie partie góry nazywane są strefą śmierci. Organizm człowieka nie może się tam zregenerować. Nie przyswaja jedzenia, lecz spala własne zapasy – białko mięśni. Trzeba mieć ogromną motywację, żeby zmusić się w tych warunkach do wspinaczki w rejon, gdzie jest jeszcze mniej tlenu.

Kinga i Fabrizio od końca czerwca rozpięli ponad 3 km lin poręczowych w ścianie K2 od południowej, pakistańskiej strony na tzw. drodze Basków. Z górą tą mierzyli się w ubiegłym roku na tej samej trasie. Dotarli wtedy do IV obozu. Wycofali się po wypadku innego alpinisty. W tym sezonie z powodu obfitych i częstych opadów śniegu oraz silnych wiatrów na K2 panują bardzo trudne warunki.

W miniony czwartek próba dojścia do IV obozu zakończyła się niepowodzeniem. Baranowska i Fabrizio, po spędzeniu trudnej nocy w III obozie (7200 m), podczas której walczyli z wichurą o utrzymanie namiotu, wyruszyli w kierunku IV obozu. Zawrócili do trójki w połowie drogi, kiedy zdali sobie sprawę, że nie dotrą za dnia na wysokość 8000 m. Doszli tam w piątek.