Piątkowy finisz w Talavera de la Reina był bardzo dramatyczny. Najlepsi byli dwaj bohaterowie ostatniego Tour de Pologne: Marcel Kittel (wygrał cztery etapy TdP) przed Słowakiem Peterem Saganem (zwycięzca całego wyścigu), który triumfował w Kordobie poprzedniego dnia.
Szanse na pokazanie się z dobrej strony miał także Michał Gołaś, zwycięzca klasyfikacji górskiej Tour de Pologne. Kolarz grupy Vacansoleil finiszował na dobrej pozycji w grupie czołowej, miał szanse na miejsce w pierwszej piątce i kolejne punkty w klasyfikacji UCI, ale na ostatnich 100 metrach o jego rower zawadził Amerykanin Tyler Farrar, powodując upadek Polaka i potężną kraksę, która zatrzymała większość finiszującego peletonu. Gołaś w mocno podartej koszulce i z zakrwawioną twarzą dopiero po kilku minutach od upadku mijał linię mety jako 173., ostatni z peletonu, ale oczywiście zaliczono mu czas całej grupy.
Liderem jest wciąż Francuz Sylvain Chavanel, który czerwoną koszulkę wywalczył na czwartym etapie. Trudno mu będzie ją jednak utrzymać w weekend.
W sobotę ósmy etap z Talavera de la Reina do San Lorenzo de El Escorial (177,3 km) z czterema górskimi premiami na Puerto de Mijares (I kategoria, 1575 m n.p.m.), Alto de San Bartolomé de Pinares (II kat., 1214 m), Alto de Santa Maria (II kat, 1435 m) i San Lorenzo de El Escorial (III kat, 1125 m). Ta ostatnia miejscowość to praktycznie przedmieścia Madrytu.
Trasa Vuelty prowadziła tędy wielokrotnie, ale w tym roku po raz pierwszy na ulicach miasta wyznaczono metę. Na pewno będzie ciekawie. Dwa ostre podjazdy przed linią finiszu w El Escorial, panteonie królów hiszpańskich, gwarantują, że powstaną różnice między kolarzami. Oczywiście, jeśli nie stanie się to już na wcześniejszych wzniesieniach.