26-letni Proksa to jeden z największych talentów w polskim boksie. Był młodzieżowym wicemistrzem Europy (2003), rok później został we wrześniu mistrzem Polski seniorów, a już w grudniu podpisał zawodowy kontrakt i debiutował w Las Vegas.
Początek marzenie, ale droga do znaczących tytułów trwała sześć lat. Wcześniej Polak zdobył młodzieżowe mistrzostwo świata, wywalczył pas Unii Europejskiej. Jeśli pokona Sylvestra, będzie mistrzem Europy.
Ale to twardy rywal. Pięć lat starszy od naszego „Super G", były mistrz Europy i mistrz świata organizacji IBF. Nazywany „Huraganem" pięściarz z Greisfaldu (była NRD) wygrał 34 walki, 16 przed czasem. Czterokrotnie przegrywał, jeden pojedynek zremisował. Wygrywali z nim tylko mistrzowie, byli i aktualni: Fin Amin Asikainen, Niemiec Felix Sturm i Australijczyk Daniel Geale. Ten ostatni odebrał mu w lipcu tego roku pas IBF. O przegranej przez nokaut w debiucie (2002) z Rosjaninem Jurijem Zajcewem woli nie pamiętać.
Proksa jest leworęczny i potrafi skutecznie wykorzystywać odwrotną pozycję. Walczy efektownie, w odróżnieniu od schematycznego Sylvestra. Nisko opuszczone ręce, nietypowe kombinacje, ciosy na korpus, mocne sierpowe bite prawą, teoretycznie słabszą, ręką. Z takim przeciwnikiem Sylvester nie walczył, ale Proksa (25 zwycięstw, żadnej porażki) też nie spotkał jeszcze na swojej drodze kogoś tak doświadczonego jak Niemiec.
W Jahnsportforfum w Neubrandenburgu Sylvester stoczył swoje najważniejsze walki, przegrał tylko z Gealem.