Gdy pan porówna trzy zwycięstwa Justyny w Tour de Ski, to ostatnie przyszło najtrudniej?
Aleksander Wierietielny:
Każde było trudne. Kiedyś Justyna musiała tutaj nawet biec na antybiotykach, tym razem udało się tego uniknąć, ale brała inne leki, z kolanem ma poważne problemy. Najważniejsze, że była pierwsza.
Spodziewał się pan, że przewaga nad Bjoergen będzie na finałowym podbiegu rosła tak szybko?
Analizowaliśmy bieg na 15 km dowolnym w Toblach. Były tam takie momenty, że Bjoergen mocno atakowała na podbiegu. Zauważyli to nasi serwismeni, a Justyna na to: nie zauważyłam. Wtedy wiedzieliśmy już, że jest mocna.