Jack Nicklaus, Arnold Palmer i Gary Player wykonali w czwartek honorowe pierwsze uderzenia i się zaczęło.
Na polu Augusta National zawsze są emocje. Tworzy je urok miejsca i tradycji pielęgnowanych w konserwatywnym klubie – zielona marynarka dla zwycięzcy, obiad mistrzów, wcześniejszy turniej par-3 oraz niezmienne atrakcje głównej rywalizacji. To golfowy Wielki Szlem, wiosenny sportowy przebój nie tylko amerykańskiej telewizji, miejsce narodzin i upadków sław tego sportu.
Dwa magnesy
W tym roku miliony kibiców chcą patrzeć na Masters z dodatkowych powodów – pierwszym, chyba najważniejszym, jest obietnica powrotu do wielkiej sportowej formy Tigera Woodsa. Najbogatszy i najbardziej rozpoznawalny sportowiec ubiegłej dekady, potem najbardziej znany z niewiernych mężów Ameryki wygrał dwa tygodnie temu pierwszy turniej od 30 miesięcy.
Choć dominacja Tigera w golfie minęła trzy lata temu, jej echa wróciły szybko – przynajmniej w biurach bukmacherskich Woods stał się faworytem. – Wszystko idzie we właściwą stronę i we właściwym tempie – zapewnia golfista, którego treningi w Auguście jak dawniej oglądały tysiące ludzi.
Wciąż ma sławę, może odzyskuje formę, ale jeszcze nie ma dobrej prasy. Nigdy nie lubił dziennikarzy, ze wspomnień jego współpracowników wynika, że nie cenił też fachowości osób z najbliższego otoczenia, co media nadal chętnie cytują.