Kazimierz Górski dla ubogich

Jarosław Kaczyński przedstawił plan naprawy polskiego futbolu. Jako prezes partii wrażliwości społecznej nie mógł stać obojętnie wobec głosów nawołujących do przykładnego rozliczenia się z PZPN.

Publikacja: 20.06.2012 20:06

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Bo - jak powszechnie wiadomo - mistrzostw Europy nie przegrali piłkarze i Franciszek Smuda, tylko PZPN i Grzegorz Lato.

Akurat pod tym względem panuje zgodność nawet w szeregach partii rządzącej. Minister sportu Joanna Mucha stwierdziła, że „nie zostały stworzone naszej drużynie warunki, które umożliwiłyby osiągnięcie takiego sukcesu, na jaki liczyliśmy", więc zmiany w PZPN są konieczne. Wiedza prezesa Kaczyńskiego i minister Muchy o polskiej piłce nie wzbudza zazdrości.

Wprawdzie PZPN nie jest organizacją o wysokim stopniu zaufania, ale akurat w sprawie przygotowań do Euro nie można mu niczego zarzucić. Nigdy wcześniej reprezentacja nie miała tak dobrych warunków jak obecnie. Nie oznacza to oczywiście, że PZPN-u nie trzeba zmieniać, wprost przeciwnie. Problem polega na tym, że tej twierdzy nie da się wziąć siłą ani głodem. Przekonali się już o tym ministrowie sportu, na wniosek których wprowadzano do PZPN kuratorów. Było ich trzech i wszyscy uciekali z podkulonymi ogonami. Sparzył się na tym i PiS, i PO, a ulubiony minister Jarosława Kaczyńskiego Tomasz Lipiec dziś już jest po wyroku, chociaż nie za PZPN akurat.

Prezes wyciągnął więc wnioski. Biorąc pod uwagę prawdopodobną reakcję FIFA i UEFA wobec interwencji polityków w wewnętrzne sprawy związku, proponuje, aby Zbigniew Boniek pogadał z Michelem Platinim, a Michał Listkiewicz z Seppem Blatterem. Niestety, pogadać to sobie może prezes z Adamem Hofmanem, a w sprawach poważnych obowiązują inne standardy.

Boniek i Listkiewicz dowiedzieli się o planach prezesa Kaczyńskiego z mediów i prawdopodobnie jeszcze tarzają się ze śmiechu. Bońkowi tak blisko do PiS jak Franciszkowi Smudzie do Barcelony. Listkiewicz był prezesem PZPN, kiedy premier Kaczyński spuścił ze smyczy Lipca. A kiedy do Warszawy przyjechał Platini i rozmawiał z Kaczyńskim, premier kazał trzymać prezesa związku w przedpokoju, mimo że to Listkiewicz załatwiał nam Euro.

Najbardziej dziwi to, że Kaczyński nie poprosił o pomoc posła Jana Tomaszewskiego, choć ten wciąż uważa prezesa PiS za Kazimierza Górskiego polskiej polityki. Gdyby Tomaszewski pojechał do Szwajcarii pogadać z Blatterem i Platinim, FIFA i UEFA nie tylko zgodziłyby się na wszystkie zmiany w PZPN, ale włączyłyby Polskę do programu dla krajów niedorozwiniętych.

Bo - jak powszechnie wiadomo - mistrzostw Europy nie przegrali piłkarze i Franciszek Smuda, tylko PZPN i Grzegorz Lato.

Akurat pod tym względem panuje zgodność nawet w szeregach partii rządzącej. Minister sportu Joanna Mucha stwierdziła, że „nie zostały stworzone naszej drużynie warunki, które umożliwiłyby osiągnięcie takiego sukcesu, na jaki liczyliśmy", więc zmiany w PZPN są konieczne. Wiedza prezesa Kaczyńskiego i minister Muchy o polskiej piłce nie wzbudza zazdrości.

Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?