Michał Kołodziejczyk z Londynu
Mówi, że nie wierzy w sukcesy grzecznych dziewczynek. Jak ktoś jest grzeczny, dobiega do mety ostatni. Wszystko robi na całego: kiedy trening nie daje jej radości, myśli o zmianach. Kiedy kocha, dla miłości potrafi rzucić wszystko. Silna i wytrwała jest w trakcie walki, ale gdy walka ją męczy, szuka łagodności w życiu prywatnym. Sylwia Gruchała ma szansę wywalczyć dla Polski pierwszy medal na igrzyskach w Londynie. Podporządkowała temu ostatnie pół roku.
Zaczynała także ostatnie igrzyska w Pekinie, oczekiwania były duże, a skończyło się na siódmym miejscu w drużynie. Zamiast pierwszego medalu Gruchała rozpętała wtedy pierwszą olimpijską burzę. Powiedziała, że została źle przygotowana do igrzysk, że nie można tylko jej obwiniać za słaby występ. Zarzuciła działaczom, że na zgrupowaniach urządzali alkoholowe libacje, przez które nie mogła się nawet wyspać. Zaczęło się czyszczenie związku, fechmistrza Tadeusza Pagińskiego odsunięto od reprezentacji.
Paczki zamiast mamy
Pagiński nie był dłużny, atakował w gazetach. Mówił, że Gruchale zaszkodził „Italiani" – jej ówczesny partner, szablista Luigi Tarantino. Zrobiło się niemiło, stało się jasne, że na kolejne sukcesy trzeba będzie poczekać.
Gruchała postanowiła wejść do świata celebrytów. Już przed igrzyskami w Pekinie pokazała swoje ciało w magazynie dla mężczyzn po to, by – jak twierdziła – udowodnić, że sportowiec to nie tylko kupa mięśni. Dostała za to tyle samo pieniędzy, co za brązowy medal na igrzyskach w Atenach – 50 tysięcy złotych. Wystąpiła też w teledysku zespołu Feel do piosenki „Jak anioła głos", a później zaczął się „Taniec z gwiazdami".