Na igrzyskach nie występowała od pół wieku. Wiele było wokół jej reaktywacji kłótni i zamieszania. Sporów o to, kto powinien w niej grać, być jej kapitanem i trenerem. I obaw, czy piłkarze będą gotowi umierać za drużynę. Nieuzasadnionych.
Mogą się nie lubić, nie śpiewać razem hymnu, ale mają wspólny cel: olimpijskie złoto. W środę wyrzucili z turnieju Urugwaj z gwiazdami europejskiego futbolu: Luisem Suarezem i Edinsonem Cavanim. Gola dającego awans do ćwierćfinału strzelił Daniel Sturridge.
Urugwaj był wymieniany wśród faworytów, ale podobnie jak Hiszpania zawiódł. Oscar Tabarez potrafił poprowadzić reprezentację do czwartego miejsca na mundialu i zwycięstwa w Copa America, ale na olimpijski medal umiejętności jego młodym piłkarzom nie wystarczyło. – To trudny, wyczerpujący turniej. Nie zagraliśmy na swoim najwyższym poziomie, rywale bardzo dobrze się bronili, świetny był bramkarz Jack Butland – przyznał Tabarez.
– Zagraliśmy znakomicie – cieszył się z kolei trener gospodarzy Stuart Pearce. Przyznał, że motywują ich medale innych reprezentantów. Na ćwierćfinał Wielka Brytania wraca do Cardiff, zmierzy się z Koreą Południową. W półfinale (wtorek) może trafić na żądną pierwszego olimpijskiego tytułu Brazylię, która przez fazę grupową przeszła jak burza, ale w ostatnim meczu z Nową Zelandią (3:0) straciła obrońcę Aleksa Sandro (czerwona kartka).
– Do złota wciąż długa droga. Będziemy o nim myśleć dopiero, gdy dostaniemy się do finału – tonuje optymistyczne nastroje Mano Menezes. Z Hondurasem kłopotów jego piłkarze mieć nie powinni, choć rywale pokonali 1:0 Hiszpanów, największych przegranych olimpijskiego turnieju. – Nasz występ to hańba – podsumował Juan Mata. Młodzieżowi mistrzowie Europy jako jedyni nie zdobyli choćby bramki, zajęli ostatnie miejsce w grupie. Wygrała ją Japonia, teraz zmierzy się z Egiptem.