Michał Kołodziejczyk z Londynu
Wielkie emocje już w tej fazie turnieju siatkarze zafundowali sobie na własne życzenie. Grupę mieli łatwą, w pierwszym meczu bardzo szybko uporali się z najgroźniejszym przeciwnikiem, pokonując Włochów 3:1. Po 3:0 wygrali z Argentyną i Wielką Brytanią, jednak ponieśli także dwie niespodziewane porażki - z Bułgarią i Australią. Po tej ostatniej długo nie mogli się pozbierać.
- Nasza forma jest bardzo nierówna, nie można już mówić o przypadku. Falujemy, raz jest dobrze, raz źle, a to nie zwiastuje niczego dobrego - mówił Bartosz Kurek.
Pokazać złość
Trener Andrea Anastasi pokazuje dwa oblicza. W prywatnych rozmowach jest spokojny, wyluzowany, wydaje się mieć wszystko pod kontrolą. O tym samym mówią zawodnicy, którzy ciągle bardzo mu ufają. Twierdzą, że są świetnie przygotowani fizycznie, a problem leży jedynie w ich głowach.
Media i kibice zrobili z nich głównych faworytów do złota, a to presja, którą ciężko udźwignąć. Anastasi potrafi też pokazać inną stronę swojej osobowości. To, jak i co krzyczał do zawodników podczas meczu z Australią, pokazuje, że jednak nie ma pełnej kontroli nad drużyną. Na konferencjach też bywa opryskliwy, pytany o przyczyny kryzysu odpowiada, że nie jest magikiem, by wszystko wiedzieć.