O tym, że w Realu Sociedad San Sebastian była czarna kasa na wydatki dopingowe, i że klub był przez sześć lat klientem doktora Fuentesa, który prowadził całe przedsiębiorstwo zajmujące się nielegalnym wspomaganiem, a teraz jest sądzony w Madrycie, pierwszy opowiedział Inaki Badiola, były prezes Realu Sociedad. Wywiad z nim ukazał się w poniedziałek w dzienniku "AS", a już we wtorek hiszpańska prasa opublikowała przecieki z akt Fuentesa: rozpiski z dawkowaniem dopingu i notatki na temat zamówień od klientów i rozliczeń finansowych z nimi Na rozpisce i wśród zamówień jest adnotacja "RSoc", a w rozliczeniach finansowych rubryka: "Rachunki Astiego". Według relacji Badoli, doping w Realu Sociedad miał miejsce gdy klubem rządził Jose Luis Astiazaran, dziś szef hiszpańskiej ligi. To jego Fuentes miał nazywać "Asti".

Agencja ma zacząć pracę od zaproszenia Badioli do złożenia zeznań. To jej pierwsze śledztwo w sprawie dopingu w futbolu, mimo że podejrzenia wobec hiszpańskich drużyn pojawiały się od dawna. A akta z kodem "RSoc" były w rękach śledczych przez ponad sześć lat - doktora Fuentesa zatrzymano pierwszy raz w 2006 roku - i przez ten czas nikt nie próbował go rozszyfrować. W procesie, który się toczy przed madryckim sądem, rozpatrywane są tylko przypadki dopingowe kolarzy.