Od wakacyjnej przerwy kierowca Red Bulla nie schodził z najwyższego stopnia podium. – Trochę szkoda, że ten rok już się kończy – mówił po wygraniu trzynastego wyścigu w sezonie. Dzięki temu wyrównał osiągnięcie swojego przyjaciela i idola z dzieciństwa Michaela Schumachera, który w 2004 roku zdobył swój siódmy i ostatni tytuł, też zwyciężając w trzynastu Grand Prix.
Druga połowa sezonu w wykonaniu Vettela była imponująca i – niestety dla rywali Red Bulla – rację miał szef sportu Merced
esa Toto Wolff, który po wrześniowym triumfie Niemca w Grand Prix Singapuru przewidywał, że pozostałe wyścigi również padną łupem najmłodszego w historii, teraz już czterokrotnego mistrza świata. O ile na początku roku walka w stawce była w miarę wyrównana i ciekawa – zwycięstwa odnosili Kimi Raikkonen z Lotusa czy Fernando Alonso z Ferrari, a także kierowcy Mercedesa, którzy do tego jako jedyni potrafili powalczyć z Vettelem w kwalifikacjach – o tyle w decydującej fazie sezonu niepodzielnie rządził obrońca tytułu.
Parafrazując reklamowe hasło właścicieli mistrzowskiej ekipy, po wakacjach mistrz świata dos
tał skrzydeł i bardzo szybko pozbawił rywali złudzeń. Jaka w tym zasługa zmodyfikowanych ze względów bezpieczeństwa opon Pirelli? N