Koniec marzeń o złocie. W półfinale Polska przegrała w Belgradzie z Serbią 18:24 (6:14). Nadzieje były wielkie, dlatego ten cios trochę boli.
Po wygranej z Francją prezydent Bronisław Komorowski napisał do piłkarek i trenerów list gratulacyjny. Przed mistrzostwami profil Aliny Wojtas na jednym z portali społecznościowych lubiło niespełna 400 osób. Wczoraj wieczorem było ich ponad 2600. Ostatni raz takie zainteresowanie piłką ręczną można było zauważyć w 2007, gdy męska kadra Bogdana Wenty zdobywała srebrny medal mistrzostw świata.
Serbki nie ukrywały, że po pokonaniu w ćwierćfinale broniącej tytułu Norwegii (28:25) interesuje je wyłącznie złoto. Chciały sprawić świąteczny prezent swoim rodakom, którzy na mistrzostwach szczelnie zapełniali trybuny i głośno dopingowali reprezentację Serbii.
Początek spotkania nie wskazywał, by polskie zawodniczki przestraszyły się rywalek i 19 tys. kibiców. Grały skutecznie w obronie. Bardzo dobrze w bramce spisywała się Małgorzata Gapska. Jednak o Serbii można było powiedzieć to samo. Dlatego po siedmiu minutach było 1:1.
Potem Serbki znalazły sposób na polską defensywę. Rzucały kolejne bramki, a zawodniczki Kima Rasmussena przez dziewięć minut nie mogły pokonać fantastycznie grających serbskich bramkarek. Katarina Tomasević i Jovana Risović miały przed przerwą 71-procentową skuteczność. Bezsilne Polki kończyły pierwszą połowę, przegrywając 6:14.