- Przed nami małżeństwo – zapowiedziała na Twitterze Federica Pellegrini. – Ale jeszcze nie w tym roku - doprecyzował kilka dni później Filippo Magnini, ale tego nikt już nie zauważył. Machina medialna ruszyła pełną parą, a pływacy, którzy jeszcze w maju deklarowali, że ich związek jest przeszłością, doskonale wiedzą, jak z tego skorzystać. Można się spodziewać, że Fede podpisze kolejny kontrakt reklamowy (zachwalała już m.in. „słodkie nic", czyli biszkopty Pavesini i włoski koncern energetyczny Enel), a wydawca fotograficznej autobiografii Magniniego będzie musiał dodrukować drugie wydanie.
Między najlepszą pływaczką Italii a kapitanem reprezentacji Włoch zaiskrzyło w lecie 2011 r., podczas mistrzostw świata w Szanghaju. Zanim jednak „boska Fede" podbiła serce skromnego chłopaka z Pesary, dała się poznać jako prawdziwa Femme Fatale, a raczej, jak mówią Włosi, Donna Fatal. Już w 2007 r., na Mistrzostwach Europy na krótkim basenie w węgierskim Debreczynie, skupiła na sobie uwagę mediów, odbierając ówczesnej królowej francuskiego pływania Laure Manadou nie tylko rekord Europy na 200 m kraulem, ale i chłopaka – czarnookiego Lukę Marina. Prasa całego świata rozpisywała się o tym, że Manadou cisnęła pierścionkiem zaręczynowym i posłała narzeczonego do stu diabłów. Jako główną przyczynę rozstania podawano brązowooką blondynkę spod Wenecji.
Pierwsza pływacka „storia d'amore" Federiki zakończyła się równie gwałtownie, jak się zaczęła. Doniesienia z rozgrywanych cztery lata później mistrzostw w Szanghaju zdominowały opisy histerii Luki Marina na wieść, że ukochana rzuciła go dla „Pippo" Magniniego, z którym zresztą dzielił pokój hotelowy.
Potem wcale nie było spokojniej. Nowa para numer jeden zafundowała Włochom serial brazylijski z nieprawdopodobnymi zwrotami akcji - np. rzucaniem Filippo dla jego wujka - trenera i rzucaniem Fede dla byłej narzeczonej Pippo. Na początku kwietnia 2012 r. w ilustrowanym intymnymi zdjęciami wywiadzie dla Vanity Fair pływacy deklarowali, że „stąpają metr nad ziemią" i „nie mogą znieść sekundy bez siebie". Federica wyznawała: „Uwielbiam każdą formę kontaktu fizycznego, od uprawiania miłości, wąchania skóry, po trzymanie się za ręce", a „Pippo" twierdził, że ukochana „przywróciła mu miłość do pływania".
To uniesienie szybko ustąpiło codzienności. W maju ubiegłego roku sportowcy ogłosili zerwanie. Na mistrzostwach świata w Barcelonie ostentacyjnie się ignorowali.