Najlepszy polski kolarz znów zrobił wyraźny krok naprzód. W ardeńskich klasykach, będących dla niego jednym z priorytetów na ten sezon, pojechał jeszcze lepiej niż w ubiegłym roku. Amstel Gold Race zakończył na piątym miejscu (rok temu był czwarty), we Flèche Wallonne był trzeci (w poprzedniej edycji zajął piątą pozycję), podobnie jak w najbardziej prestiżowym z niderlandzkiego tryptyku Liège – Bastogne – Liège (92. lokata w 2013). Gdyby stworzyć klasyfikację punktową tych trzech wyścigów, Kwiatkowski znalazłby się w niej tuż za Alejandro Valverde. Hiszpan wygrał Walońską Strzałę, a w pozostałych klasykach był tuż przed Polakiem. Świetna postawa polskiego kolarza wywindowała go na piątą pozycję w rankingu UCI. Nigdy nie był tak wysoko.
W niedzielę 23-letni kolarz Omegi Pharma z wielu powodów stanął przed najtrudniejszym zadaniem w mijającym tygodniu. Ponownie był liderem zespołu, ponownie ciążyła na nim presja dyrektorów grupy, a przy tym tegoroczna edycja belgijskiego klasyku z racji jubileuszu miała wyjątkowy prestiż (sygnał do startu dał król Filip).
Kwiatkowski nie zląkł się jednak tej odpowiedzialności i wytrzymał presję. W drugiej fazie wyścigu został pozbawiony pomocy kolegów z drużyny. Michał Gołaś uczestniczył w kraksie, Jan Bekelants dwukrotnie miał defekt roweru, pech nie ominął Tony'ego Martina. Zdany na siebie Kwiatkowski pojechał jednak z taktycznym wyrachowaniem, trzymał się koła Valverde lub innych faworytów, nie nadwerężał sił w bezsensownych atakach, kontrolował sytuację, cały czas będąc z przodu. Na finiszu wykazał się nie lada refleksem, omijając w ostatniej chwili leżącego na ziemi Dany'ego Martina, który gdyby nie ten upadek, pewnie by wygrał.
Na tej kraksie skorzystał najbardziej Simon Gerrans i to Australijczyk wygrał, drugi na metę przyjechał Valverde. Obaj kolarze są dziesięć lat starsi od Kwiatkowskiego. W pierwszej dziesiątce byli właściwie sami weterani. Najlepszy z rówieśników Polaka – Francuz Romain Bardet – był dziesiąty. Jest spora szansa, że w drugiej setce wyścigów Liège – Bastogne – Liège, najstarszego z istniejących klasyków, wśród zwycięzców niedługo pojawi się nazwisko kolarza z Torunia.
Nieźle wypadł też Przemysław Niemiec, który zajął 21. miejsce. Do Belgii zawodnik Lampre przyjechał zmęczony wymagającym wyścigiem Giro del Trentino, w którym był trzeci w klasyfikacji generalnej, przegrywając z Cadelem Evansem i Domenico Pozzovivo.