Wielki zwrot w Rosji. Pułkownik Stanisław Pozdniakow podał się do dymisji

Pułkownik Stanisław Pozdniakow zrezygnował z funkcji szefa Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego (ROC). To może oznaczać, że tamtejszy sport szuka drogi powrotu do łask.

Publikacja: 29.10.2024 10:57

Stanisław Pozdniakow

Stanisław Pozdniakow

Foto: PAP/EPA

Drużynowy mistrz olimpijski z Barcelony (1992), wielokrotny medalista mistrzostw świata i Europy, stał na czele ROC przez sześć lat. Jest byłym wybitnym szablistą, ale po napaści Rosji na Ukrainę nie umiał znaleźć wspólnego języka z przewodniczącym Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) Thomasem Bachem, mimo że Niemiec kiedyś także był doskonałym szermierzem.

Pozdniakow nie szukał kompromisu, dał się poznać jako zwolennik najtwardszego kremlowskiego kursu. Udział w „specjalnej operacji militarnej w Ukrainie” nazywał „zaszczytem”, wrogów oskarżał o rusofobię, a rosyjskich tenisistów odcinających się od kraju – „drużyną zagranicznych agentów”.

ROC za jego kadencji, po przyjęciu w poczet swoich członków organizacji sportowych z nielegalnie zajętych terytoriów Ukrainy, został zawieszony w prawach członka MKOl. To zamknęło temat występu tamtejszych sportowców na igrzyskach w Paryżu pod rosyjską flagą. Ostatecznie poleciało ich tam 15, ale jako sportowcy neutralni – bez formalnej przynależności państwowej.

Czytaj więcej

Viktor Orbán buduje piłkarskie Wielkie Węgry. Na drodze stoi Legia Warszawa

Stanisław Pozdniakow odchodzi. Czy Rosjanie chcą wrócić do świata sportu?

– Wyzwania geopolityczne, przed którymi stoi nasz kraj, wymagają optymalizacji i centralizacji zarządzania kluczowymi sferami działalności, a więc także na wysokim poziomie – przekazał Pozdniakow w oświadczeniu opublikowanym przez ROC, ale jego słowa to raczej fasada. Wielu uważa, że Rosjanie przede wszystkim łagodzą kurs w kontekście przyszłorocznych wyborów na szefa MKOl.

ROC nie wróci oczywiście do ruchu olimpijskiego, póki wśród jego członków będą organizacje sportowe z Chersonia, Doniecka, Ługańska oraz Zaporoża, ale zmiana na czele organizacji to ważny sygnał wysłany w kierunku sportowego świata, i to wcale nie pierwszy.

Rosjanie jeszcze w czerwcu organizowali przecież w Kazaniu igrzyska BRICS, ale już planowane na wrzesień Igrzyska Nadziei w Moskwie i Jekaterynburgu, które miały stać się realną konkurencją dla tych olimpijskich i były solą w oku Bacha – MKOl nazwał je „wrogimi oraz cynicznymi” – organizatorzy przełożyli. Nie ma tak naprawdę pewności, czy kiedykolwiek się odbędą.

Czytaj więcej

Igrzyska w Paryżu były listem miłosnym. Teraz dostaniemy hollywoodzki blockbuster

Kadencja Pozdniakowa była ciągłym zarządzaniem kryzysowym, bo już w drugim roku jego pracy Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) zawiesiła Rosjan za manipulowanie danymi moskiewskiego laboratorium antydopingowego. Przetrwał pandemię oraz napaść na Ukrainę.

Rosyjskie media podkreślają, że nie tylko sprawnie nawigował komitetem w dobie kryzysu, ale także wywalczył wysokie odszkodowania dla tych, którzy nie mogli wziąć udziału w igrzyskach. Chwalą go działacze, trenerzy oraz sami sportowcy. Słychać, że Rosja nie może sobie pozwolić, aby taki dyplomata i mąż stanu pozostał poza strukturami, ale przyszłość Pozdniakowa to dziś niewiadoma. 

Kim jest Michaił Diegtiariew. Minister sportu i przyszły szef Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego?

– Musimy poprawić poziome zarządzanie naszym sportem oraz skonsolidować aspiracje i zasoby wszystkich szczebli władzy, a także korporacji, przedsiębiorstw i organizacji publicznych – przekonuje wicepremier Dmitrij Czernyszenko, który był szefem komitetu organizacyjnego igrzysk w Soczi.

Jesteśmy gotowi do dialogu, także tego nieoficjalnego, z członkami MKOl. Musimy rozmawiać bez obrażania się nawzajem i wymachiwania pięściami

Michaił Diegtiariew

Jego słowa sprawiają, że zdaniem niektórych celem Kremla jest nie tyle poprawa relacji zewnętrznych, ile jeszcze mocniejsza centralizacja władzy i w związku z tym na czele ROC stanie minister sportu Michaił Diegtiariew – to stałoby w sprzeczności z polityką MKOl, który nie godzi się na ingerencje władz państwowych w działalność krajowych komitetów – albo figurant bez ambicji zarządzania.

Kandydaturę Diegtiariewa zgłosił szef rosyjskiej federacji tenisowej i członek MKOl od 1994 roku Szamil Tarpiszczew. – Będziemy mogli pracować bardziej efektywnie, jeśli cała władza trafi w ręce jednego człowieka – mówił. Jego pomysł za „godny refleksji” miał uznać Władimir Putin.

43-letni Diegtiariew, prywatnie inżynier Wydziału Silników Lotniczych Uniwersytetu w Samarze, ministrem sportu został w maju, zastępując Olega Matycina. Był deputowanym do Dumy w latach 2011–2020, ale celował wyżej, skoro dwa razy przegrał w tym czasie wybory na mera Moskwy. Później przez cztery lata pełnił funkcję gubernatora Kraju Chabarowskiego.

Czytaj więcej

Kogo zdradził Jürgen Klopp

Podkreśla, że powrót Rosji do ruchu olimpijskiego to jeden z jego priorytetów. – Jesteśmy gotowi do dialogu, także tego nieoficjalnego, z członkami MKOl. Musimy rozmawiać bez obrażania się nawzajem i wymachiwania pięściami – oznajmił, i taka retoryka już jest dowodem postępującej zmiany.

Rozmowy może utrudnić fakt, że jeszcze we wrześniu 2022 roku Diegtiariew chciał jechać na wojnę jako wolontariusz, a kilka miesięcy później, za „realizowanie operacji i agresji przeciwko Ukrainie oraz nielegalne zarządzanie okupowanymi terytoriami” Amerykanie zamrozili jego aktywa. Trafił wówczas na ich listę „Specjalnie wyznaczonych obywateli i osób zablokowanych”.

Kilka lat temu proponował zmianę flagi i powrót do czarno-żółto-białych barw z lat 1858–1883 jako wspomnienie „czasów wspaniałego zwycięstwa, które może jednoczyć Rosjan”. Teraz, jeśli faktycznie liczy na powrót swojego kraju do światowego sportu, imperialną retorykę powinien raczej porzucić.

Drużynowy mistrz olimpijski z Barcelony (1992), wielokrotny medalista mistrzostw świata i Europy, stał na czele ROC przez sześć lat. Jest byłym wybitnym szablistą, ale po napaści Rosji na Ukrainę nie umiał znaleźć wspólnego języka z przewodniczącym Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) Thomasem Bachem, mimo że Niemiec kiedyś także był doskonałym szermierzem.

Pozdniakow nie szukał kompromisu, dał się poznać jako zwolennik najtwardszego kremlowskiego kursu. Udział w „specjalnej operacji militarnej w Ukrainie” nazywał „zaszczytem”, wrogów oskarżał o rusofobię, a rosyjskich tenisistów odcinających się od kraju – „drużyną zagranicznych agentów”.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Billie Jean King Cup. Ostatnia taka noc w Maladze. Włoszki sprytniejsze od Polek
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych
Sport
Zmarł Michał Dąbrowski, reprezentant Polski w szermierce na wózkach, medalista z Paryża
SPORT I POLITYKA
Igrzyska w Polsce coraz bliżej? Jest miejsce, data i obietnica rewolucji
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
SPORT I POLITYKA
PKOl ma nowego, zagranicznego sponsora. Można się uśmiechnąć