Rzeczpospolita: Na razie wszystko po staremu i jak zwykle Polacy zafundowali nam horror i palpitacje serca...
Artur Siódmiak: Jesteśmy drużyną, która rzeczywiście bardzo często rozstrzyga losy meczów w końcówkach. Było trochę nerwowości, ale na szczęście po raz kolejny nasi zawodnicy pokazali, że gdy innym krew się gotuje, oni potrafią zachować spokój. Serbowie zagrali bardzo dobry mecz, szczególnie w defensywie, a jednak potrafiliśmy im rzucić 29 bramek. Warto to odnotować. My z kolei w obronie, szczególnie w pierwszej połowie, na zbyt dużo pozwalaliśmy rywalom. No ale mieliśmy Sławka Szmala w bramce, który w decydującym momencie obronił rzut karny.