Szczepłek: Wybiórcza pamięć

Minęła 20. rocznica śmierci Marka Wielgusa. Staraniem rodziny i przyjaciół ksiądz odprawił mszę świętą w jego intencji, a w Muzeum Sportu i Turystyki otwarto wystawę zdjęć.

Aktualizacja: 16.02.2016 19:46 Publikacja: 16.02.2016 18:35

Szczepłek: Wybiórcza pamięć

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Bo Marek jako fotoreporter pracował m.in. na mundialach w Hiszpanii i w Meksyku, był przyjacielem Antoniego Piechniczka i jego zawodników. Kiedy Argentyna w roku 1986 zdobyła mistrzostwo świata, Marek wdarł się do szatni i fotografował Diego Maradonę, w tym czasie argentyńscy fotoreporterzy kłębili się pod drzwiami.

Wielgus nie mógł usiedzieć na miejscu. Był wydawcą magazynu „Mecz" i sponsorem Polonii Warszawa, kiedy w roku 1993 wróciła do ekstraklasy (co uświetniono pokazem sztucznych ogni). Był także przewodniczącym sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. Zginął w katastrofie lotniczej w Dominikanie.

Do kościoła na Senatorskiej przyszło sporo osób.

Polonia zapomniała, mimo że na stadionie przy Konwiktorskiej jest tablica poświęcona Wielgusowi. Było kilku dziennikarzy i tylko jeden piłkarz, mimo że Marek robił zdjęcia setkom graczy.

Przypomniało mi to pogrzeb sprzed lat. W roku 1983 w Józefowie koło Otwocka żegnaliśmy Edwarda Ałaszewskiego – przedwojennego piłkarza ligowego, siatkarza, koszykarza, a przede wszystkim najsłynniejszego karykaturzystę sportowców (i uczestników konkursów chopinowskich). Swoim ołówkiem uwiecznił wielu wybitnych zawodników. Na pogrzeb nie przyszedł żaden. Trumnę z kościoła wynosili dziennikarze.

Z pamięcią o zmarłych różnie bywa, mam świadomość, że trudno czcić każdą rocznicę śmierci lub jakiegoś wydarzenia. Ale odnoszę wrażenie, że pamięć, przynajmniej oficjalna, bywa wybiórcza i zależy od tego, jak wieje wiatr. W PRL kluby sportowe prześcigały się w podkreślaniu swoich robotniczych korzeni. Po roku 1989 szczyciły się zawodnikami i działaczami, którzy zginęli w Katyniu. Teraz poszukują swoich w szeregach Żołnierzy Wyklętych. Poznajemy coraz to nowych bohaterów.

Ja mam swoich, tych samych od lat. Minęła właśnie 20. rocznica śmierci jednego z nich. 15 lutego 1996 roku zmarł Edward Madejski. Był pierwszym bramkarzem reprezentacji Polski na mundialu, w roku 1938, w słynnym meczu z Brazylią. Podczas okupacji brał udział w konspiracyjnych rozgrywkach w Krakowie. Gestapo wtrąciło go do celi śmierci, a po wojnie UB oskarżyło o szpiegostwo i zamknęło na kilka lat.

Takich sportowych życiorysów nie brakuje, natomiast nam nie zawsze wystarcza pamięci.

Bo Marek jako fotoreporter pracował m.in. na mundialach w Hiszpanii i w Meksyku, był przyjacielem Antoniego Piechniczka i jego zawodników. Kiedy Argentyna w roku 1986 zdobyła mistrzostwo świata, Marek wdarł się do szatni i fotografował Diego Maradonę, w tym czasie argentyńscy fotoreporterzy kłębili się pod drzwiami.

Wielgus nie mógł usiedzieć na miejscu. Był wydawcą magazynu „Mecz" i sponsorem Polonii Warszawa, kiedy w roku 1993 wróciła do ekstraklasy (co uświetniono pokazem sztucznych ogni). Był także przewodniczącym sejmowej Komisji Kultury Fizycznej i Sportu. Zginął w katastrofie lotniczej w Dominikanie.

Sport
Witold Bańka dla "Rzeczpospolitej": Iga Świątek i Jannik Sinner? Te sprawy dały nam do myślenia
Sport
Kiedy powrót Rosji na igrzyska olimpijskie? Kandydaci na szefa MKOl podzieleni
Sport
W Chinach roboty wystartują w półmaratonie
Sport
Maciej Petruczenko nie żyje. Znał wszystkich i wszyscy jego znali
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?