Rosjanie wracają do sportu. "Tak" dla sportowców, ale nie mundurowych

Rosjanie i Białorusini mogą wrócić do sportu, ale nie wszyscy. Decyzje w ich sprawie podejmą federacje. MKOl jedynie otworzył furtkę i umył ręce.

Publikacja: 28.03.2023 16:47

Rosjanie wracają do sportu. "Tak" dla sportowców, ale nie mundurowych

Foto: Fabrice COFFRINI / AFP

Jego szef Thomas Bach mowę-trawę doprowadził do perfekcji. Znów usłyszeliśmy frazesy o wsparciu dla Ukrainy, potępieniu wojny i zakazie dyskryminacji ze względu na paszport. Niemiec nie powiedział nic nowego, ale otworzył furtkę, której – jego zdaniem – chciała większość członków ruchu olimpijskiego. Decyzję dotycząca powrotu sportowców z krajów agresorów podejmą teraz międzynarodowe federacje.

Bach podkreślił, że to one, a nie politycy, mają prawo rozsądzić, kto może brać udział w zawodach. Kilkanaście dni temu przed szereg wyszła już w tej sprawie Międzynarodowa Federacja Szermiercza (FIE). Rosjanie i Białorusini w kwietniu wrócą na plansze.

Czytaj więcej

Mirosław Żukowski: Rosji w Paryżu być nie może

Sport bez munduru

Warto podkreślić jedno: MKOl nigdy nie wykluczył ich ze świata sportu. Przygotował jedynie rekomendację, którą uznało większość federacji reprezentujących dyscypliny olimpijskie.

Były wyjątki, Rosjanie i Białorusini bez przeszkód rywalizowali chociażby w większości turniejów tenisowych. Teraz drzwi uchylą się szerzej – na razie do kwalifikacji olimpijskich. Decyzji w sprawie igrzysk jeszcze nie ma.

Zmieniło się wbrew pozorom niewiele, władze ruchu olimpijskiego przedstawiły jedynie warunki brzegowe. Rosjanie i Białorusini mogą występować wyłącznie jako atleci neutralni, nie zobaczymy na międzynarodowej arenie tamtejszych drużyn. Zakaz startów obejmuje sportowców aktywnie wspierających wojnę oraz mundurowych, czyli zatrudnionych przez wojsko lub agencje bezpieczeństwa.

Czytaj więcej

Co dalej ze sportowcami z Rosji? Igrzyska w podzielonym świecie

Sprawy tych pierwszych powinien rozstrzygać niezależny panel. Zgodnie z wytycznymi za wspierające wojnę mogą być uznane wszelkie publiczne oświadczenia – także w mediach społecznościowych – udział w demonstracjach lub wiecach czy używania takich symboli jak litera „Z”, będąca symbolem rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

To obostrzenia nowe. Nie zmieniają się sankcje, które MKOl zalecał na początku ubiegłego roku.

Rosjanie i Białorusini nie mogą organizować międzynarodowych imprez, a tamtejsi zawodnicy powinni występować w zawodach bez flagi, hymnu i barw narodowych. Zakaz akredytacji na zawody sportowe niezmiennie dotyczy przedstawicieli tamtejszych rządów oraz władz państwowych.

Bach potępił rosyjską napaść oraz podkreślił, że choć igrzyska nie zapobiegną wojnom, to mogą być przykładem świata, gdzie buduje się mosty. Karmił słuchających hasłami, które powtarza od miesięcy. Pochwalił się także, że Fundusz Solidarności zapewnił wsparcie 3 tys. ukraińskich sportowców. Nie wspomniał, że od wybuchu wojny blisko 300 zginęło już na froncie.

Czytaj więcej

Ukraińcy podzieleni ws. bojkotu igrzysk. "To najgorsze rozwiązanie"

Kiedy dziennikarz ukraińskiej „Trybuny” zapytał go, co się zmieniło w ciągu roku, wskazał nie tylko na rekomendacje przedstawicieli Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ), ale także fakt, że sportowcy z rosyjskim lub białoruskim paszportem dostają wizy i już rywalizują – czasem także przeciwko Ukraińcom. – Widzimy to w coraz większej liczbie dyscyplin – wyjaśniał.

Twarz rekomendacjom ONZ dała przede wszystkim Greczynka Alexandra Xanthaki. Jest profesorem prawa londyńskiego uniwersytetu Burnel, ale trudno brać ją na poważnie, kiedy przekonuje, że – aby uniknąć dyskryminacji – do sportu powinni wrócić nawet zawodowi wojskowi, chyba że dopuścili się okrucieństwa, brali udział w wojennej propagandzie lub istotnie naruszyli prawa człowieka.

Swoją prawdą dzieliła się podczas wideokonferencji z olimpijczykami reprezentującymi większość narodowych komitetów. – Jej komentarze brzmiały jak szalone. Nie tylko ja byłam zszokowany. Kiedy zapytaliśmy Xanthaki o propagandę, usłyszeliśmy jedynie, że Rosjanie będą rozczarowani, widząc swoich sportowców pod neutralną flagą – mówi ukraiński skeletonista Władysław Heraskewycz.

Chłodny Bach

Trudno odmówić MKOl-owi konsekwencji. Bach doktrynę swoich rządów zdefiniował już w 2016 roku, kiedy świat odkrył, że igrzyska w Soczi były ordynarnym, dopingowym przekrętem. Niemiec radykalnie odrzucił wówczas odpowiedzialność zbiorową. Nie chciał karać sportowców za grzechy systemu, nawet jeśli oszustwa wspierało państwo.

Czytaj więcej

Mocny głos rekordzisty świata. Karsten Warholm mówi o Rosjanach

Wielu posądza go o chłodną kalkulację i przyjaźń z dyktatorami, ale może motywowały go także własne doświadczenia. Bach był przecież drużynowym mistrzem olimpijskim we florecie (1976), ale nie mógł obronić tytułu, bo reprezentacja RFN nie pojechała na igrzyska do Moskwy w roku 1980 z powodu bojkotu za agresje ZSRR na Afganistan. Szef lekkoatletycznej World Athletics Brytyjczyk Sebastian Coe, który toczy dziś z Bachem walkę o rząd dusz w świecie sportu i jest radykalnie antyputinowski, zdobył wówczas w Moskwie złoto oraz srebro.

Rosjanie byli na igrzyskach w Rio de Janeiro, Pjongczangu, Tokio oraz Pekinie i choć nigdzie nie startowali pod własną flagą, to za każdym razem byli widoczni i wszyscy wiedzieli, kogo reprezentują. Teraz może być podobnie, choć szef Ukraińskiego Komitetu Olimpijskiego Wadym Hutcajt przypomina: – Mówimy o kraju, który już trzykrotnie łamał olimpijski rozejm.

Thomas Bach znów karmił słuchaczy frazesami i zdjął z siebie ciężar podejmowania decyzji

Thomas Bach znów karmił słuchaczy frazesami i zdjął z siebie ciężar podejmowania decyzji

Foto: Foto: FABRICE COFFRINI/AFP

Świat sportu jest podzielony. Niebawem na planszę wrócą szermierze z Rosji i Białorusi, na pewno w międzynarodowej rywalizacji nie zobaczmy za to tamtejszych lekkoatletów – chyba że wojna się skończy.

Teraz ważne decyzje czekają kolejne federacje. To one zadecydują także, na jakie kontynenty do olimpijskich eliminacji wyślą Rosjan i Białorusinów, bo MKOl nie zabrał głosu w tej sprawie. Wobec sprzeciwu Europy niektórzy mogą rywalizować w Azji.

Stanowisko władz ruchu olimpijskiego pozostawiło więcej znaków zapytania, niż dało odpowiedzi. MKOl przede wszystkim odsunął od siebie odpowiedzialność, teraz z problemem muszą zmierzyć się federacje.

Bach podczas konferencji odpowiadał, że igrzyska powinny inspirować do zgody, ale sam niejasnymi wytycznymi raczej pali mosty, zamiast je budować.

Jego szef Thomas Bach mowę-trawę doprowadził do perfekcji. Znów usłyszeliśmy frazesy o wsparciu dla Ukrainy, potępieniu wojny i zakazie dyskryminacji ze względu na paszport. Niemiec nie powiedział nic nowego, ale otworzył furtkę, której – jego zdaniem – chciała większość członków ruchu olimpijskiego. Decyzję dotycząca powrotu sportowców z krajów agresorów podejmą teraz międzynarodowe federacje.

Bach podkreślił, że to one, a nie politycy, mają prawo rozsądzić, kto może brać udział w zawodach. Kilkanaście dni temu przed szereg wyszła już w tej sprawie Międzynarodowa Federacja Szermiercza (FIE). Rosjanie i Białorusini w kwietniu wrócą na plansze.

Pozostało 90% artykułu
Sport
Co dalej ze sportowcami z Rosji? Igrzyska w podzielonym świecie
Sport
Paryż 2024: Pęka sportowa solidarność
Sport
Kamil Bortniczuk: Poznajemy, kto jest kim
Sport
Billie Jean King Cup. Ostatnia taka noc w Maladze. Włoszki sprytniejsze od Polek
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Sport
Plebiscyt na Najlepszego Sportowca Polski. Poznaliśmy nominowanych