Korespondencja ze Stambułu
Rosjan na dworze królowej sportu nie ma od lat, bo World Athletics jako jedyna międzynarodowa federacja podeszła poważnie do istniejącego tam zorganizowanego systemu dopingowania sportowców. Przed napaścią na Ukrainę prawo startu w zawodach miało jedynie wąskie grono zawodników zakwalifikowanych do grupy ANA - atletów neutralnych. Biegali i skakali, ale bez flagi, hymnu oraz barw narodowych. Dziś na stadionach i w halach nie ma ich w ogóle.
Czytaj więcej
Czekam, aż ktoś dostrzeże, że igrzyska w Paryżu na obecności Rosjan tylko stracą – mówi dwukrotny...
Lekkoatleci z Rosji i Białorusi halowe mistrzostwa Europy mogą oglądać tylko w telewizji, światu w Stambule pokazują się za to Ukraińcy. Brązowy medal w pchnięciu kulą zdobył już Roman Kokoszko, a w niedzielę do walki o podium przystąpią skoczkowie oraz skoczkinie wzwyż: Jarosława Machuczych, Julia Lewczenko, Kateryna Tabasznyk i Andrij Procenko. Niewykluczone, że nawet połowa zawodników z dziesięcioosobowej kadry wróci do kraju z medalami.
Nie wszyscy chcą zabierać głos w sprawie wojny w Ukrainie oraz ewentualnej obecności Rosjan i Białorusinów na igrzyskach w Paryżu. Jasne zdanie ma w tej sprawie chociażby Warholm, a to opinia ważna, bo mówimy o jednej z największych lekkoatletycznych gwiazd. - Pytanie nie jest wcale trudne. Nienawidzę tego, co się dzieje, jestem całym sercem przeciwny wojnie w Ukrainie. Nie wyobrażam sobie Rosjan oraz Białorusinów na igrzyskach w Paryżu. Muszę ponieść konsekwencje - mówi „Rz”.