Pierwszy szwajcarski kalibrowany stoper mierzył czas z dokładnością do 1/5 sekundy. Powstał w niewielkim miasteczku w dystrykcie Bienne w 1898 roku. Bracia Louis-Paul i César Brandt od czterech lat używali oficjalnie dla swych chronometrów nazwy Omega, ale firma, założona przez ich ojca, istniała już 50 lat.
Stopery sprawdzały się najpierw w lokalnych zawodach, ale już na początku XX wieku wykorzystano je podczas znanej w świecie rywalizacji baloniarzy o Puchar Gordona Bennetta w Zurychu. Ruch olimpijski miał z nich po raz pierwszy pożytek w 1916 roku, gdy Międzynarodowy Komitet Olimpijski zorganizował w Lozannie okolicznościowe zawody z okazji 25-lecia organizacji. O tym niewielu pamięta, bo wojna światowa przesłaniała nie takie rocznice.
Debiut olimpijski chronometrów Omegi nastąpił w 1932 roku w Los Angeles. Data ważna, gdyż wcześniej w Amsterdamie sędziowie mierzyli sportowcom czas własnym sprzętem, o pomyłki i niedokładności było łatwo, tym bardziej że o kolejności na mecie i tak decydowało oko arbitra.
Kopanie dołków
Działo się to w czasach, gdy na igrzyskach sprinterzy kopali dołki startowe, a do każdego wyścigu pływaków potrzeba było 24 sędziów. Ale w Los Angeles po raz pierwszy pojawiło się podium z trzema miejscami, zbudowano pierwszą wioskę olimpijską i nowością była obecność sędziego na ringu bokserskim. Omega była zaś pierwszą firmą, na której ciążyła wyłączna odpowiedzialność za pomiary czasu w 14 konkurencjach lekkoatletycznych i pływackich. Zadanie wykonał jeden szwajcarski technik, który przywiózł do Ameryki 30 stoperów, mierzących wyniki z dokładnością do 1/10 sekundy i pozwalających na podawanie czasów pośrednich.
Tymi urządzeniami zmierzono sporo rekordów, wśród nich rekord olimpijski mistrza Janusza Kusocińskiego w biegu na 10 000 m. Zwycięski bieg Polaka nie wzbudził żadnych wątpliwości pomiarowych, Kusociński miał wyraźną przewagę na mecie, ale w pięciu innych finałach kontrowersji nie zapobiegła nawet szwajcarska precyzja.