Reklama

Pomiar czasu na igrzyskach: na początku był stoper

Historia pomiaru czasu bywała równie pasjonująca, jak rywalizacja sportowców o olimpijskie medale.

Aktualizacja: 02.08.2016 20:24 Publikacja: 02.08.2016 19:15

Igrzyska w Londynie. Sztafeta Jamajki 4x100 m przed chwilą pobiła rekord świata. Pierwszy z lewej Us

Igrzyska w Londynie. Sztafeta Jamajki 4x100 m przed chwilą pobiła rekord świata. Pierwszy z lewej Usain Bolt

Foto: AFP

Pierwszy szwajcarski kalibrowany stoper mierzył czas z dokładnością do 1/5 sekundy. Powstał w niewielkim miasteczku w dystrykcie Bienne w 1898 roku. Bracia Louis-Paul i César Brandt od czterech lat używali oficjalnie dla swych chronometrów nazwy Omega, ale firma, założona przez ich ojca, istniała już 50 lat.

Stopery sprawdzały się najpierw w lokalnych zawodach, ale już na początku XX wieku wykorzystano je podczas znanej w świecie rywalizacji baloniarzy o Puchar Gordona Bennetta w Zurychu. Ruch olimpijski miał z nich po raz pierwszy pożytek w 1916 roku, gdy Międzynarodowy Komitet Olimpijski zorganizował w Lozannie okolicznościowe zawody z okazji 25-lecia organizacji. O tym niewielu pamięta, bo wojna światowa przesłaniała nie takie rocznice.

Debiut olimpijski chronometrów Omegi nastąpił w 1932 roku w Los Angeles. Data ważna, gdyż wcześniej w Amsterdamie sędziowie mierzyli sportowcom czas własnym sprzętem, o pomyłki i niedokładności było łatwo, tym bardziej że o kolejności na mecie i tak decydowało oko arbitra.

Kopanie dołków

Działo się to w czasach, gdy na igrzyskach sprinterzy kopali dołki startowe, a do każdego wyścigu pływaków potrzeba było 24 sędziów. Ale w Los Angeles po raz pierwszy pojawiło się podium z trzema miejscami, zbudowano pierwszą wioskę olimpijską i nowością była obecność sędziego na ringu bokserskim. Omega była zaś pierwszą firmą, na której ciążyła wyłączna odpowiedzialność za pomiary czasu w 14 konkurencjach lekkoatletycznych i pływackich. Zadanie wykonał jeden szwajcarski technik, który przywiózł do Ameryki 30 stoperów, mierzących wyniki z dokładnością do 1/10 sekundy i pozwalających na podawanie czasów pośrednich.

Tymi urządzeniami zmierzono sporo rekordów, wśród nich rekord olimpijski mistrza Janusza Kusocińskiego w biegu na 10 000 m. Zwycięski bieg Polaka nie wzbudził żadnych wątpliwości pomiarowych, Kusociński miał wyraźną przewagę na mecie, ale w pięciu innych finałach kontrowersji nie zapobiegła nawet szwajcarska precyzja.

Reklama
Reklama

Evelyne Hall, wicemistrzyni w biegu na 80 m ppł., stwierdziła, że przegrała z Mildred „Babe" Didrikson tylko dlatego, że rywalka była faworytką publiczności. Finał męskiego biegu na 100 m stał się tematem najdłuższych kłótni i analiz, które dziś rozstrzygnęłoby jedno spojrzenie na ekran komputera. Wtedy stopery trzech sędziów pokazały czas 10,3 s i zwycięstwo Ralpha Metcalfe'a, trzech pozostałych uznało, że wygrał Eddie Nolan (dwóch zmierzyło mu czas 10,3, jeden 10,4).

Złoto dano Nolanowi, gdyż obowiązywał wówczas przepis, który mówił, że wyścig kończy przecięcie linii mety przez cały tors atlety. Słuszność tej decyzji potwierdziło nagranie finiszu kamerą Chronocinema. Był to wynalazek szefa sędziów, pana Gustavusa T. Kirby'ego.

Kamera ta w Los Angeles pracowała w ramach eksperymentu, trudno było z niej korzystać, bo wywołanie taśmy filmowej trwało długo. Rok później działacze lekkoatletyczni zmienili przepisy, uznali, że zwycięzcą biegu jest osoba, która pierwsza przetnie linię mety dowolną częścią torsu. Jak wykazały późniejsze analizy, wtedy złoty medal powinni otrzymać obaj biegacze. Metcalfe miał podwójnego pecha. W biegu na 200 m z winy sędziów stanął na linii startu sztafety, co oznaczało 3,5 m straty.

Film z finiszu

Nowoczesny chronometraż stał się, mimo kłopotów wieku pacholęcego, ważną częścią igrzysk, tak ważną, że wysłany w 1936 roku do Niemiec na igrzyska w Berlinie młody zegarmistrz Paul-Louis Guignard wiózł już w walizce 185 stoperów Omegi. Parę miesięcy wcześniej do Ga-Pa przyjechał z 27 chronometrami. Zimowe igrzyska obsługiwało się dość prosto – bramek startowych nie znano, był jeden czasomierz na górze, drugi na dole. Na kartce papieru notowano czas startu i numer alpejczyka.

Radykalny przełom przyniosły igrzyska w 1948 roku. Najpierw zimą w St. Moritz, potem latem w Londynie na mecie ustawiono fotokomórkę. Ten pomysł trzy lata wcześniej przeobrazili w zdolny do użytku sprzęt trzej pracownicy Omegi. Zadbali przy tym, by wynalazek nazwany „magicznym okiem" prawidłowo pracował w mrozie i upale.

Od chwili gdy stopery zatrzymywało przecięcie linii światła przez sportowca, dokładność pomiaru wzrosła do 1/1000 sekundy, dzięki fotokomórce rozpoczęła się era automatyzacji pomiarów i wyświetlania precyzyjnych filmów z finiszu. Pojawiły się bloki i pistolet startowy. Taśma na mecie stała się niepotrzebna. Ranga chronometrażystów też wzrosła skokowo.

Reklama
Reklama

Szwajcarska firma wysłała do St. Moritz już piątkę fachowców ze sprzętem, wszystkich woził przerobiony na warsztat pękaty chevrolet z umieszczonym na dachu dumnym blaszanym napisem „Omega Olympic Timing".

Po kolejnych czterech latach, w Helsinkach, inżynierowie pokazali światu 17-kilogramowy przyrząd do automatycznego nagrywania i drukowania wyników pomiarów. Dziś wydaje się prosty, ale oznaczał kolejny duży krok w rozwoju elektroniki na rzecz sportu.

Omega Time Recorder miał jeszcze jedną cechę, która oznaczała postęp – zasilanie bateryjne. Przyrząd przydał się bardzo – w finale biegu na 100 m ręcznie mierzony czas 10,4 s przypisano aż czwórce sprinterów. Elektronika wskazała zwycięzcę, został nim Lindy Remigino, który w amerykańskich kwalifikacjach zajął trzecie miejsce, też po analizie fotofiniszu.

Wynalazcy z Omegi przyjrzeli się też pływaniu, by w Melbourne (1956) przedstawić po raz pierwszy Swim-Eight-O-Matic Timer, czyli urządzenie, które zautomatyzowało start. W tym czasie szwajcarska firma przywoziła już na igrzyska tony sprzętu (nadane z Europy drogą morską w sierpniu 42 skrzynie wagi 2475 kg dopłynęły do Australii w listopadzie).

Czas telewizji

Usprawnienie z pływalni powitano z entuzjazmem, by po czterech latach w Rzymie powrócić do pomiarów ręcznych i ocen wzrokowych, co skończyło się skandalem w finale wyścigu na 100 m st. dowolnym. Choć trzy stopery pokazały, że wygrał Lance Larson przed Johnem Devittem, to sędziowie oceniający podzielili głosy 3-3 i musiał decydować sędzia główny, który z wiadomych tylko sobie powodów przyznał zwycięstwo wolniejszemu. Po wielu protestach decyzję utrzymano, odrzucono także propozycję przyznania dwóch złotych medali. Po prawie roku wpisano do kronik igrzysk niespotykany werdykt: Devitt jest mistrzem w czasie 55,2; Larsonowi pozostał rekord olimpijski – 55,1.

Inżynierom z Omegi pozostało rozwiązać ten problem i zrobili to w 1967 roku, budując znane do dziś tablice dotykowe na ścianie basenu. Przy okazji firma dostała nowe zadanie – opracowanie tablic wyświetlających wyniki igrzysk, bo nadchodziła już era sportu w telewizji i rosnącej potęgi informacji. W Innsbrucku w 1964 roku po raz pierwszy, za sprawą Szwajcarów, na ekranach telewizyjnych pokazano upływający czas pod sylwetką alpejczyka.

Reklama
Reklama

W Meksyku (1968) stopery wreszcie poszły do muzeów, lekkoatletyczne pomiary czasu wykonywano już tylko elektronicznie, system prezentacji wyników połączono na stałe z nowoczesną fotografią – filmem do obejrzenia już po 30 sekundach od chwili zakończenia rywalizacji. W pływaniu można było mierzyć czas z dokładnością do 1/1000 s. W telewizorach pojawiało się coraz więcej statystyk.

Za chronometraż olimpijski wciąż odpowiadali szwajcarscy fachowcy, ale ze względu na zmiany własnościowe szyld zmienił się na Swiss Timing (wśród dyrektorów był późniejszy szef FIFA Sepp Blatter), by od 2006 roku w Turynie wrócić do czerwieni Omegi.

Dla techniki pomiarów i przekazywania informacji nie był to czas zastoju. Na tablicach wyników pojawił się kolor, potem animacja. Systemy wyświetlania nie przewidziały tylko noty marzeń dla gimnastyczki Nadii Comaneci i pierwsza nota idealna (10) w kronikach igrzysk była na wyświetlaczu jedynką.

Pistolet się zmienia

Szwajcarskie chronometry przeżyły w działaniu lata bojkotów w Moskwie i Los Angeles, mierzyły biegowe rekordy świata Sebastiana Coe na 800 i 1500 m oraz 0,06 s (59 mm) różnicy między Thomasem Wassbergiem i Juhą Mieto w narciarskim biegu na 50 km. Po tym zdarzeniu działacze zdecydowali, by w biegach długich od 1988 roku powrócić do pomiarów z dokładnością do 1/10 s.

Technologia pomogła też przyznać brązowy medal Michelle Chardonnet za bieg na 100 m ppł. w Los Angeles (1984). Choć interpretacja fotofiniszu przez działaczy IAAF (także samego szefa Primo Nebiolo) dała brąz Kim Turner, to specjaliści z Omegi uparli się i wyjaśnili przewodniczącemu MKOl Juanowi Antonio Samaranchowi, gdzie jest prawda. Medal po paru miesiącach dostała pani Chardonnet.

Reklama
Reklama

Chronometry Omegi (choć dziś trudno tak nazywać 420 ton nowoczesnej elektroniki przywożonej na igrzyska) odnotowały wiele niezwykłości na bieżniach i basenach. Pomiary zmieniają się w rytmie rozwoju techniki i sportu. Kamery są coraz dokładniejsze, obraz mety bardziej ostry, wykresy obrazujące wysiłek sportowców bardziej szczegółowe, coraz więcej dyscyplin korzysta z dobrodziejstw technologii.

W Sydney (2000) wyniki można było już obserwować na żywo w internecie, w Atenach (2004) technologia pomiarowa weszła do boksu (choć nie obyło się bez afer, ale z powodu słabości sędziowskich charakterów), w Turynie (2006) łyżwiarze szybcy dostali transpondery GPS na kostki, by lepiej obrazować ich pozycję, w Pekinie (2008) na tablicach wyników pojawiły się chińskie litery, a technologię GPS połączono z wioślarstwem.

Od 2010 roku Omega wprowadziła jeszcze jeden symbol – zegary odmierzające czas pozostający do rozpoczęcia igrzysk. W tym samym roku klasyczny pistolet startowy zyskał nowy, futurystyczny kształt i elektroniczne wnętrze.

Dziś mówiąc o olimpijskim pomiarze czasu, słyszymy: transpondery, sensory, laserowe fotokomórki, kamery wideo wysokiej prędkości. I nie zmieniają się tylko opowieści o cząstkach sekundy dzielących mistrzów od reszty.

Olimpizm
Hanna Wawrowska doceniona. Polska kolebką sportowego ducha
warszawa
Ośrodek Nowa Skra w pigułce. Miasto odpowiada na pytania dotyczące inwestycji
Sport
Liga Mistrzów. Barcelona – PSG: obrońcy trofeum wygrali rzutem na taśmę
Sport
Warszawa biegnie po rekord. W niedzielę odbędzie się 47. Nationale Nederlanden Maraton Warszawski
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Sport
Znajdą się pieniądze na modernizację Polonii? Los inwestycji w rękach radnych
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama