Wystartuje ich tym razem dwóch – Maciej Bodnar i Michał Kwiatkowski. Od czasu ostatnich igrzysk w Londynie tylko raz – w ubiegłym roku – mistrzostwo Polski w tej specjalności zdobył ktoś spoza tej dwójki – Michał Białobłocki, który w Rio był rezerwowym. Bodnar po krajowy tytuł sięgał trzykrotnie, Kwiatkowski raz.
W tym sezonie w wyścigach międzynarodowych lepsze wrażenie robi Bodnar. Wygrał etap jazdy na czas w Trois Jours de Panne, wyprzedzając trzykrotnego mistrza świata i srebrnego medalistę z Londynu, Niemca Tony'ego Martina. Był 12. w jednej z dwóch czasówek Tour de France. Kwiatkowski wypada w tym porównaniu słabo. Najlepsze wyniki w tej samotnej kolarskiej próbie uzyskiwał na początku poprzedniego sezonu.
Ale w sobotę można było zobaczyć powracającą moc byłego mistrza świata. W pierwszej fazie Kwiatkowski niemal samotnie rozgrywał wyścig. Mozolnie wypracowywał pozycję do ataku Rafałowi Majce. Działo się to na odcinkach, przez które będzie prowadzić dzisiejsza czasówka podczas podjazdów pod Grumari. Kolarze przejadą dwie pętle w tym półgórzystym terenie, łącznie 54,6 kilometrów. Wystartują z plaży w Pontal.
Są już zmęczeni sezonem, także sobotnim wyścigiem, będzie im ciężko. Ale to bardziej przewidywalne zawody z dużo mniejszym ryzykiem kraks. Liczyć więc można tylko na siebie, wygrywają na ogół faworyci.
Cztery lata temu zwycięstwo odniósł Bradley Wiggins. Wcześniej wygrał Tour de France, ale zawiódł w wyścigu ze startu wspólnego. W tym roku sytuacja jest w pewnym sensie podobna. Brytyjczycy są zawiedzeni, w sobotę Chris Froome był dopiero 12. Od czasu wspólnych startów na igrzyskach zawodowców i amatorów nie udało im się zdobyć medalu olimpijskiego w rywalizacji ze startu wspólnego. Brąz Włocha Maximiliano Sciandriego (Atlanta 1996), który w trakcie kariery zmienił się w Anglika, nie jest traktowany do końca poważnie.