Francuzka została przetransportowana helikopterem do Islamabadu, do szpitala. Dopiero od niej będzie można uzyskać więcej szczegółów dramatu, który rozegrał się na zboczach ośmiotysięcznika Nanga Parbat (8125 m) w Pakistanie, nazywanego przez himalaistów Obsesją, ale też i Mordercą, Potworem.
Góry po raz kolejny pokazały, że trzeba wobec nich zachować pokorę, a zdobywanie najwyższych szczytów starannie przygotować.
Znaki zapytania
Na razie jest bardzo wiele znaków zapytania, ale od początku wszyscy, którzy znają Himalaje, podkreślali, że Tomasz Mackiewicz miał małe szanse na przeżycie i trzeba było liczyć na cud. Ludzie zaciskali kciuki, wysyłali ciepłe myśli, modlili się, ale z każdą godziną nadzieje na jego uratowanie malały.
Gdy w piątek obiegły media informacje, że Francuzka i Polak utknęli na stokach Nanga Parbat i walczą o życie, pod K2 (8611 m) działała nasza narodowa wyprawa, zorganizowana w ramach programu Polski Himalaizm Zimowy. W jej składzie znaleźli się alpiniści doświadczeni w zimowej wspinaczce na ośmiotysięcznikach. To oni zdecydowali, że helikopterem w kierunku Nanga Parbat polecą: Denis Urubko, Adam Bielecki, Jarosław Bator i Piotr Tomala.
Pogoda pozwoliła
– Skontaktowałem się z Krzysztofem Wielickim, który jest szefem wyprawy na K2. Decyzja o ruszeniu na ratunek została podjęta w trzy minuty. Botor to ratownik medyczny. Z Polski wspierał ich Robert Szymczak, który jest lekarzem i był w stałym kontakcie z zespołem ratunkowym. Przy okazji składam wielkie podziękowania za okazaną pomoc dla polskiej ambasady w Islamabadzie – mówi „Rz" Janusz Majer, szef projektu Polski Himalaizm Zimowy.