Golf zawodowy i sportowe kanały telewizyjne w USA modliły się o ten dzień przez cztery długie miesiące. Od chwili, gdy w listopadowy weekend Święta Dziękczynienia białe auto golfisty uderzyło w hydrant oraz drzewo sąsiada i zaczęła się „Tigergate” – jedna z najgłośniejszych afer obyczajowych Ameryki od czasów niemoralnych występków Billa Clintona i Moniki Lewinsky.
Woods przyjedzie na turniej Masters po dwukrotnych, nieco upudrowanych publicznych przeprosinach, po dwumiesięcznym pobycie w klinice leczącej jego uzależnienie od pozamałżeńskiego seksu, po utracie kilku znaczących sponsorów i przede wszystkim po zbrukaniu nieskazitelnego wizerunku, jaki przykleili doń sponsorzy i otoczenie biznesowe.
Wróci na Masters – turniej z tradycją i prestiżem, jaki dają tylko golfowe zawody wielkoszlemowe. Wybór nie jest przypadkowy – Tiger wygrywał w Auguście cztery razy. Włożenie zielonej marynarki to dla każdego golfisty Mount Everest zdobyty zimą i bez tlenu. Wygrać tutaj jeszcze raz znaczyłoby wiele dla najbardziej wiarołomnego męża Ameryki ostatniego dziesięciolecia.
Jaki będzie ten powrót, nie wie nikt, pewne jest jedno – ta sportowo-obyczajowa mydlana opera będzie miała swój przełomowy odcinek. To, że wszystko będzie pokazane z bliska, już zapewniono. Telewizje CBS i ESPN dzielące się prawami do transmisji czterech dni Masters już liczą zyski z reklam, nawet jeśli Tiger zgodził się tylko na dwa pięciominutowe wywiady poprzedzające turniej.
– To będzie najważniejsze wydarzenie telewizyjne w USA w ostatnich 10 – 15 latach – twierdzi szef CBS Sports i CBS News Sean McManus. Stacje telewizyjne przekonały konserwatywnych członków klubu w Auguście, by wbrew wieloletniej tradycji zgodzili się na transmisję na żywo pierwszego uderzenia Woodsa. Zwykle transmisje „live” zaczynano wczesnym popołudniem, przeplatając ją scenami z wcześniejszych wydarzeń na polu.