To był najłatwiejszy Tour, nie było nerwów

Aleksander Wierietielny, trener Justyny Kowalczyk

Aktualizacja: 07.01.2013 00:57 Publikacja: 07.01.2013 00:55

To był najłatwiejszy Tour, nie było nerwów

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Odjeżdżacie z Alpe Cermis z czwartym z rzędu zwycięstwem w Tour de Ski. Wzruszył się pan trochę?

Aleksander Wierietielny:

Podczas tego finałowego biegu jestem tak zestresowany i zmęczony całym Tourem, że potem nie mam siły się cieszyć. Ten bieg wiele Justynę kosztował. Ale nasze treningi letnie w Zakopanem są dużo cięższe od Alpe Cermis. Tam po kilku godzinach biegania po górach Justyna i Maciek Kreczmer padali ledwo żywi. Tutaj mimo wszystko jest łatwiej. A my Tour de Ski traktujemy właśnie jak dobry trening.

Zawsze pan mówi, że Justyna zaczyna biegać dobrze dopiero po Tourze.

Tym razem mi wystarczy, jeśli będzie dalej tak mocna, jak była tutaj.

Jaki to był Tour? Jak powtórka sprzed dwóch lat, gdy Justyna też zaczynała ostatni etap z ogromną przewagą i też druga była Therese Johaug?

Tegoroczny był najłatwiejszy ze wszystkich siedmiu. Nie było nerwów, Justyna cały czas trzymała się z przodu. Wiedziałem, że jest bardzo mocna.

Miał pan jakiś moment wątpliwości w finale? Johaug szybko się zbliżała.

Taktyka była prosta: uciekać, ile sił, trzymać dystans. Justyna była zdenerwowana przed startem. Dwie minuty to było za mało, by mieć psychiczny komfort. Cały czas dostawała informacje, ile sekund z tyłu jest Johaug. W pewnym momencie to było 36 s, ale gdy Justyna niedługo później zwiększyła przewagę do 40, już byłem spokojny.

Norwegowie już gratulują Pucharu Świata.

Dziękujemy. Ale ja bym jeszcze nie gratulował. Trzeba najpierw dojechać do mety, a przed nami jeszcze wiele biegów. Zostajemy w Val di Fiemme do czwartku, będziemy trenować. A potem jedziemy na sprint do Liberca.

Justyna Kowalczyk: To był mój najfajniejszy Tour

Opinia

Therese Johaug druga zawodniczka Tour de Ski

Jestem zadowolona z drugiego miejsca i z biegu. Nigdy nie byłam w Tourze tak blisko zwyciężczyni. Od początku miałam dobre odczucia, zbliżałam się do Kowalczyk sekunda po sekundzie. Na górze ją zobaczyłam, ale trudno było ją dogonić. Ten wyścig został przegrany wcześniej, zbyt wiele traciłam do liderki we wszystkich biegach stylem klasycznym. W Toblach w krótkim biegu to było aż 37 sekund, a w sobotę w Val di Fiemme został przystawiony stempel na zwycięstwie Kowalczyk: na pierwszym okrążeniu biegu na 10 km narty mnie świetnie niosły, ale potem poprzylepiało się do nich tyle brudu, że zostałam daleko z tyłu. Justyna miała i lepsze narty, i lepiej ode mnie biegła. A dlaczego to ja zawsze mam najlepszy czas wspinaczki na Alpe Cermis? Bardzo często trenuję na podbiegach i bardzo to lubię. Jestem teraz w dobrej formie i mam nadzieję, że na mistrzostwach świata będzie jeszcze lepiej. Jadę teraz do domu, odpocząć trochę po tych nerwowych dniach. Miło będzie mieć czas na coś poza bieganiem, spotkać przyjaciół. Do Pucharu Świata wracamy za dwa tygodnie.

—not. piw

Odjeżdżacie z Alpe Cermis z czwartym z rzędu zwycięstwem w Tour de Ski. Wzruszył się pan trochę?

Aleksander Wierietielny:

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Sport
Czy igrzyska staną w ogniu?
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Sport
Witold Bańka i WADA kontra Biały Dom. Trwa wojna na szczytach światowego sportu
Sport
Pomoc przyszła od państwa. Agata Wróbel z rentą specjalną
Sport
Zmarł Andrzej Kraśnicki. Człowiek dialogu, dyplomata sportu
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
SPORT I POLITYKA
Kto wymyślił Andrzeja Dudę w MKOl? Radosław Piesiewicz zabrał głos
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej