Odjeżdżacie z Alpe Cermis z czwartym z rzędu zwycięstwem w Tour de Ski. Wzruszył się pan trochę?
Aleksander Wierietielny:
Podczas tego finałowego biegu jestem tak zestresowany i zmęczony całym Tourem, że potem nie mam siły się cieszyć. Ten bieg wiele Justynę kosztował. Ale nasze treningi letnie w Zakopanem są dużo cięższe od Alpe Cermis. Tam po kilku godzinach biegania po górach Justyna i Maciek Kreczmer padali ledwo żywi. Tutaj mimo wszystko jest łatwiej. A my Tour de Ski traktujemy właśnie jak dobry trening.