Na Roberta Kubicę można w stolicy Malezji spoglądać co krok. Jednym z głównych partnerów BMW Sauber jest lokalny gigant petrochemiczny Petronas i miasto jest oblepione jego plakatami. Polak i Nick Heidfeld dopiero wczoraj wrócili do przedwyścigowej rutyny. Przez całą środę brali udział w imprezach sponsora.
Kubica pojawił się na oficjalnej konferencji prasowej i w obecności Kazukiego Nakajimy przypomniał, jak Japończyk, uderzając w tył bolidu, pozbawił go szans na punkty w Australii.
– Wyścigi to wyścigi, ale podczas neutralizacji przecież się nie ścigamy – tłumaczył. – Szkoda, że tak się stało, akceptuję karę nałożoną na mnie przez sędziów – łamaną angielszczyzną komentował Nakajima.
Kierowca Williamsa ścigał się w Grand Prix dopiero dwa razy, ale zrobił wiele, by go zapamiętano. W tamtym roku, podczas debiutu w Brazylii, Japończyk potrącił mechaników podczas wizyty w boksie, a w Australii już po starcie uczestniczył w kolizji i musiał zjechać do boksu po nowe przednie skrzydło.
Jeśli japoński kamikadze nie poskromi emocji, może mu grozić nawet zawieszenie superlicencji uprawniającej do startów w F1. Podobny los spotkał przed dwoma laty jego rodaka Yuji Ide.