I wtedy skorzystał pan z propozycji Klausa Petera Kohla?
Już w 1997 roku Artur Grigorian (były mistrz świata WBO w wadze lekkiej – przyp. red.) namawiał mnie, bym przyjechał do Niemiec. Ale nie byłem gotowy, chciałem wystąpić na igrzyskach. Kolejnej oferty już nie odrzuciłem.
Dwa lata temu stoczył pan bardzo ciężki pojedynek w Hamburgu z Ukraińcem Władimirem Wirczisem. Jeden z sędziów wypunktował remis...
Nie chciałem wtedy walczyć, nie przespałem kilku nocy. Moja matka miała tego dnia bardzo poważną operację serca w Moskwie. Chciałem być przy niej. Niewiele z tej walki pamiętam. Cztery dni później mama już nie żyła. Miała zaledwie 48 lat.
Po zwycięstwie nad Wałujewem i zdobyciu mistrzostwa świata w Ubzekistanie witano pana jak króla. Spotkał pan tych, którzy kilka lat wcześniej twierdzili, że nic z pana nie będzie?
Nie zaprzątałem sobie tym głowy. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi wiwatowało na moją cześć. Dostałem wielkiego, drogiego chevroleta i medal przyznawany najbardziej zasłużonym.
Często widuje się pan z rodziną w Uzbekistanie?
Ojciec już też nie żyje. Zmarł rok po śmierci mamy, miał 52 lata. Jest tam tylko starsza o dwa lata siostra. Żona Wiktoria i synowie, czteroletni Artur i siedmio-miesięczny Alan mieszkają ze mną w Hamburgu. Ale kiedy mam trochę czasu, wsiadam w samolot i lecę. Do Takszkientu sześć godzin, później jeszcze godzinę do domu.
Wróci pan tam na stałe?
Kiedyś na pewno, ale nieprędko. Na razie myślę tylko o boksie, o niczym innym.
Krzysztof Busch, polski masażysta, który od lat pracuje w Universum, twierdzi, że jest pan niespotykanie spokojnym człowiekiem. Trudno pana sprowokować?
Pięści używam tylko w ringu. Życie to nie boks.
Czagajew od pięciu lat mieszka w Hamburgu. Żonaty, dwoje dzieci. Od 4 kwietnia 2007 r. zawodowy mistrz świata organizacji WBA w wadze ciężkiej. Wygrał 24 walki (17 przed czasem), jedną zremisował, żadnej nie przegrał. Miał 17 lat, gdy w 1995 r. zdobywał złoty medal mistrzostw Azji. Rok później był już mistrzem świata juniorów. Dwukrotnie wygrał mistrzostwa świata seniorów (1997 r. – waga ciężka, i 2001 r. – waga superciężka). Pierwszy tytuł mu odebrano, kiedy wyszło na jaw, że stoczył dwie walki zawodowe w USA. W 2001 r. podpisał zawodowy kontrakt. 31 maja stoczy w Oberhausen (Niemcy) rewanżowy pojedynek z Rosjaninem Nikołajem Wałujewem, któremu w ubiegłym roku odebrał pas WBA. Trzykrotnie wybierany na najlepszego sportowca Uzbekistanu.
—j.p.