Rz: Przed wylotem do Austrii spotkaliście się z premierem Donaldem Tuskiem. Czego wam życzył?
Jacek Krzynówek:
To była sympatyczna rozmowa, bez składania zbędnych deklaracji. Naszym celem minimum jest wyjście z grupy i na razie nie ma sensu nawet marzyć o finale, na który pewnie przyjechałby premier. Każdy mecz gramy jak o życie, czujemy się podekscytowani tym, że jesteśmy pierwszymi polskimi piłkarzami, którzy zagrają na mistrzostwach Europy. Chcielibyśmy nie dać plamy.
Nadzieje kibiców są bardzo rozbudzone, a rywale w grupie trudni.
Nawet Austria, teoretycznie najsłabsza drużyna mistrzostw, przygotowuje się do turnieju od miesięcy i nie można w ciemno zakładać, że z nią wygramy. Trzeba wierzyć w sukces, w to, że jesteśmy lepsi, potrafimy pokonać najsilniejszych. Tyle tylko, że trzeba to pokazać na boisku, a nie poprzez zapowiedzi czy groźby na łamach prasy.