Wszystko w niemieckiej reprezentacji jest wyliczone co do minuty. Jeszcze w południe dzień przed meczem asystent trenera Hans-Dieter Flick i obrońca Arne Friedrich rozmawiali z dziennikarzami w niemieckiej kwaterze w Tenero, po południu Joachim Löw i Torsten Frings byli gotowi do kolejnej rundy pytań w Klagenfurcie. Konferencja, samolot z Lugano, hotel, trening, hotel, mecz, zwycięstwo, samolot do Lugano – tak ma wyglądać plan zajęć aż do finału w Wiedniu.
Po efektownym zwycięstwie nad Polską każde inne zakończenie zostanie uznane za porażkę. Mówią o tym otwarcie nawet tacy piłkarze jak Clemens Fritz, dla którego Euro 2008 to pierwszy wielki turniej. Plan zwycięstwa nad Chorwacją też, jak mówi Flick, „jest już w kieszeni”. – Wiemy dokładnie kto zagra, nie ma już żadnego elementu, który musielibyśmy poprawiać – brzmiał raport asystenta. Niemcy awansują dzisiaj, pod warunkiem że wygrają, a Austria nie pokona Polski. Niemieckie zwycięstwo to również najlepszy wynik dla piłkarzy Leo Beenhakkera, o ile wygrają z Austrią. Wówczas przy sprzyjającym bilansie bramkowym w ostatnim meczu z Chorwacją do awansu mógłby wystarczyć nawet remis.
Wygrana Chorwatów skomplikuje sprawy, bo wtedy Polacy musieliby ich pokonać. Oczywiście jest jeszcze możliwość, że Niemcy przegrają ostatni mecz z Austrią, ale – jak przekonali się podczas mundialu w 1982 roku Algierczycy – w niemiecko-austriackich spotkaniach nie należy oczekiwać ratunku dla siebie. Zresztą Flick zapewnia, że odkładanie awansu do ostatniej grupowej kolejki w ogóle nie wchodzi w grę. – Chcemy w meczu z Chorwatami zdobyć trzy punkty i szykować się do ćwierćfinału. Nie oglądamy się na rywali, liczymy na siebie – tłumaczy. W kadrze uchodzi za komputerowego maniaka, to on wymyślił dla niej internetowy bank informacji o piłkarzach i do niego należy zamawianie u specjalnie wynajętej firmy DVD z piętnastominutowym materiałem na temat najbliższego rywala.
Chorwatom akurat Niemcy nie muszą się przyglądać tak uważnie, bo świetnie ich znają. W obronie zagrają dziś Josip Simunić z Herthy Berlin i Robert Kovac z Dortmundu – urodzony w Berlinie, tak jak jego brat Niko, chorwacki kapitan. W ataku wybiegnie Ivica Olić z HSV, na ławce siądą Ivan Rakitić, Ivan Klasnić i Mladen Petrić, również piłkarze Bundesligi. Grał w niej i trener Slaven Bilić, który spędził trzy lata w Karlsruhe. Chorwatom daleko po pierwszym grupowym meczu do pewności siebie, która od Niemców aż bije. Mecz z Austrią był torturą, gdyby po drugiej stronie stał silniejszy rywal, wykorzystałby chorwackie słabości. Dlatego w składzie na mecz z Niemcami zanosi się na zmiany. Chorwaci prawdopodobnie wystawią tylko jednego napastnika, zamiast Mladena Petricia ma zagrać Ognjen Vukojević, który będzie pomagał Kovacowi w powstrzymywaniu Michaela Ballacka i Torstena Fringsa.
W niemieckiej drużynie zmian nie będzie. Gdy dziennikarze dopytywali, czy na pewno nie ma żadnego elementu wymagającego poprawy i wymieniali Marcella Jansena, ogrywanego w meczu z Polską przez Wojciecha Łobodzińskiego, trenerzy obstawali przy swoim. Löw teoretycznie mógłby przesunąć na lewą stronę Philippa Lahma i na prawej ustawić Friedricha, ale woli się trzymać zwycięskiego wariantu z niedzieli. Ballack też mówi zdecydowanie: – Lepiej zostawić drużynę bez zmian.