Nie warto oceniać turniejów przed półfinałami, ale cokolwiek się jeszcze w Austrii i Szwajcarii zdarzy, trudno sobie wyobrazić, że najlepszym piłkarzem mistrzostw zostanie wybrany środkowy obrońca.
Nagroda dla Fabio Cannavaro była najkrótszą recenzją ostatniego mundialu: ci, którzy mieli tworzyć, byli zmęczeni, do głosu doszli mistrzowie przeszkadzania.
Oni też są potrzebni, czasami nawet można się nimi zachwycić, ale dla futbolu to lepiej, że w Euro 2008 dostajemy na razie inne danie. Ile można patrzeć na to, jak Cannavaro wybija piłkę, a Gennaro Gattuso zderza się z kolejnym rywalem?
Trenerzy przyglądający się mistrzostwom z boku mówią, że nie dostrzegają nic nowego, jeśli chodzi o taktykę, większość drużyn ciągle gra z tylko jednym napastnikiem. Ale zmiana nastrojów jest widoczna. Zwyciężają przede wszystkim młodzi i odważni, droga do ćwierćfinałów prowadziła przez atak. Czasami, jak w przypadku Turków, atak odłożony na ostatnią chwilę, ale skuteczny.
Odpadli greccy mistrzowie Europy, francuscy finaliści mundialu, czescy półfinaliści ostatniego Euro, ale poza sentymentami trudno było znaleźć jakiś powód, by im kibicować. Dla wielu piłkarzy to był o jeden turniej za daleko, a drużyny doszły do końca drogi.