Włosi przyjęli wyrok po męsku, uczciwie oceniając to, co działo się na boisku.
Już w dziesiątej minucie Salvatore Bagni stwierdził: – Hiszpanie nas się boją, ale my ich jeszcze bardziej.
W przerwie Tardelli narzekał, że Italia w ataku praktycznie nie istniała i jeśli w drugiej połowie azzurri nie przyśpieszą, będzie nieszczęście. Hansi Mueller, były piłkarz Interu, miał wrażenie, że w pierwszych 45 minutach oglądał nudny mecz towarzyski. Mazzola nie mógł zrozumieć, dlaczego drużyna nie gra skrzydłami, a z powtórek wynikło, że Hiszpanom w pierwszej połowie należał się karny.
W drugiej odsłonie Bagni litościwie nie komentował niecelnych podań Włochów, za to zachwycał się klasą Hiszpanów i poszanowaniem dla fair play, gdy przerwali grę, choć nie musieli, bo Di Natale leżał za boiskiem. Pierwsze dwie włoskie zmiany sprawozdawcy przyjęli ze zrozumieniem i nadzieją, a kiedy w dogrywce za Alberto Aquilaniego wszedł Alessandro Del Piero, doszli do wniosku, że trener Roberto Donadoni próbuje wygrać ten mecz.Przed rzutami karnymi Bagni stwierdził, że Włosi mieli ogromne szczęście, utrzymując bezbramkowy remis do 120. minuty.
Przypomniał przy okazji, że Gianluigi Buffon jest najlepszym bramkarzem świata. Kiedy już wyrok zapadł, eksperci tłumaczyli porażkę brakiem Andrei Pirlo, Fabio Cannavaro i Gennaro Gattuso, bo graczy tej klasy po prostu nie można nikim zastąpić.