U nas za cztery lata

Wysłannicy PZPN i ukraińskiego związku zaglądali za kulisy Euro 2008. Zobaczyli, ile problemów sprawia turniej w krajach przedzielonych granicą, z miastami odległymi od siebie nawet o tysiąc kilometrów, jak Genewa i Wiedeń

Publikacja: 30.06.2008 03:22

U nas za cztery lata

Foto: AFP

Trudno obecne mistrzostwa porównać z poprzednim wspólnym Euro w Belgii i Holandii. Tam podróże były krótkie, granica symboliczna. Austria i Szwajcaria miały właściwie dwa oddzielne turnieje.

Działacze FIFA i UEFA mówili nieoficjalnie, że to najgorzej zorganizowane mistrzostwa, od kiedy gra w nich 16 drużyn, czyli od 1996 roku. – A w Niemczech dwa lata temu... – brzmiał refren turniejowych rozmów. Austria i Szwajcaria miały pecha, z takimi wspomnieniami trudno się mierzyć. Długo trzeba będzie czekać na mistrzostwa, które dorównają niemieckiemu mundialowi nie tylko organizacją, ale i atmosferą.

Czy rzeczywiście Euro w Alpach było najgorsze od 1996 roku? Na pewno inne, tak jak kultura futbolu jest tutaj inna niż w Anglii, Holandii i Belgii, Portugalii. Stąd pustki w niektórych tzw. fan zonach, gdzie mieli się bawić kibice, opustoszałe wieczorami miasta.

Austriacy i Szwajcarzy chcieli być po prostu jak najlepszą sceną dla innych. Drogi już mieli, stadiony w większości wymagały tylko przebudowy, pozostało zawiesić drogowskazy z logo mistrzostw i można było zaczynać. Nie dla nich rozrzutność Portugalczyków, którzy budowali stadiony ponad potrzeby. W Innsbrucku Tivoli Neu został powiększony tymczasowo, teraz wróci do swojej poprzedniej pojemności. W Klagenfurcie trybuny będą zmniejszone do 18 tysięcy miejsc.

To dobra lekcja dla Polaków i Ukraińców. Nie stać nas na taką nonszalancję jak np. organizatorów z Klagenfurtu, którzy powtarzali, że nie spodziewają się żadnych problemów, bo imprezy na 30 tysięcy widzów mają u siebie co chwila.

Nie warto w każdym mieście stawiać pomników sportowej architektury

Ale też nie warto przesadzać w drugą stronę. Nie ma sensu stawianie pomników sportowej architektury w każdym mieście Euro, skoro w Austrii i Szwajcarii sześć stadionów było pustych już po rundzie grupowej, a za cztery lata podobnie będzie w Poznaniu, Wrocławiu, Lwowie i Dniepropietrowsku (Gdańsk będzie miał jeszcze ćwierćfinał, a Donieck ćwierćfinał i półfinał).

Euro 2008 trwało do końca tylko w Bazylei i Wiedniu, arenach siedmiu ostatnich meczów. Miasta rundy grupowej ożywały właściwie tylko w dniach spotkań, tuż przed i po. Nie było spodziewanych zysków, przedsiębiorcy w Klagenfurcie narzekali najgłośniej, ale takich skarg było więcej.

Nie każde miasto miało tyle szczęścia co Berno zalane trzy razy przez morze Holendrów. Euro to nie mundial, na który zjeżdżają na dłużej kibice z całego świata. W Europie rządy przejmuje pokolenie tanich linii lotniczych. Przylatuje na mecz, bawi się i wraca, czasami nie potrzebuje nawet noclegu.

Kibica nie interesuje tak bardzo, czy stadion przypomina bursztyn czy wiklinowy koszyk. Ważniejsze, by dojechać do niego bez problemów. „Złap pociąg lub autobus” – zachęcały kierowców plakaty przy drogach. Nawet kraje doskonałych autostrad wolały nie mieć do czynienia z kawalkadami samochodów. U nas to będzie jeszcze ważniejsze.

Oprócz oczywistych wyzwań gospodarz mistrzostw musi być przygotowany na takie, o których często się zapomina. Jak w kilkanaście minut ewakuować przed uderzeniami piorunów 30 tysięcy kibiców z fan zony, co zdarzyło się w Wiedniu. Jak napisać program sterujący awaryjnym zasilaniem, by obraz telewizyjny nie zniknął na kwadrans podczas burzy (to akurat była wina firmy wynajętej przez UEFA). I w końcu: jak sprawić, by reprezentacje gospodarzy awansowały do drugiej rundy.

Austriakom i Szwajcarom udawało się raz lepiej, raz gorzej. Znalezienie miejsca do parkowania, które nie kosztowałoby fortuny, było codzienną grą z losem, ale za to korki na drogach właściwie się nie zdarzały. Biura prasowe były zamykane tak wcześnie, że pracę trzeba było czasami kończyć pod chmurką, ale pierwszy raz w wielkim turnieju można było korzystać z Internetu za darmo.

Kto jechał pociągiem na mecz z Austrii do Szwajcarii, musiał być gotowy nawet na kilkunastogodzinną podróż z wieloma przesiadkami, ale miał też pewność, że przyjedzie punktualnie nawet do najmniejszej mieściny. Zdarzali się policjanci, którzy zagubionego kierowcę eskortowali pod stadion na sygnale, ale i tacy, którzy grozili zatrzymaniem za byle co.To wszystko zapada kibicom w pamięć równie mocno jak bramki, zwycięstwa, porażki. Mecz to – licząc z drogą na stadion – trzy, cztery godziny. Potem liczy się co innego. Pogoda, uśmiech, gotowość do pomocy, a może najbardziej – dobre i tanie piwo.

Członkowie UEFA jednogłośnie poparli pomysł o zwiększeniu liczby uczestników ME z 16 do 24 zespołów. Ostateczna decyzja zostanie podjęta we wrześniu podczas obrad komitetu wykonawczego. Zmiany wejdą w życie od 2016 roku. Gordon Smith, szef szkockiej federacji, który zgłosił projekt, nie był zaskoczony rezultatem rozmów.

– UEFA nie dostrzegła w tym projekcie żadnych wad. Ta zmiana oznacza kilka dodatkowych dni turnieju – przekonywał Smith. Również Michel Platini nie widzi przeszkód. – Kiedy ja wygrywałem Euro, grało w nim osiem drużyn. Nie można powiedzieć, by było lepiej niż teraz – mówi szef UEFA. I uspokaja: – Nie obawiam się obniżenia poziomu rywalizacji. Kraje takie jak Anglia, Dania, Szkocja, Irlandia, Belgia, Serbia, Ukraina i Bułgaria zasługują na to, by grać w Euro.

mjr, t.w.

Trudno obecne mistrzostwa porównać z poprzednim wspólnym Euro w Belgii i Holandii. Tam podróże były krótkie, granica symboliczna. Austria i Szwajcaria miały właściwie dwa oddzielne turnieje.

Działacze FIFA i UEFA mówili nieoficjalnie, że to najgorzej zorganizowane mistrzostwa, od kiedy gra w nich 16 drużyn, czyli od 1996 roku. – A w Niemczech dwa lata temu... – brzmiał refren turniejowych rozmów. Austria i Szwajcaria miały pecha, z takimi wspomnieniami trudno się mierzyć. Długo trzeba będzie czekać na mistrzostwa, które dorównają niemieckiemu mundialowi nie tylko organizacją, ale i atmosferą.

Pozostało 89% artykułu
Sport
Andrzej Duda i Międzynarodowy Komitet Olimpijski. Czy to w ogóle możliwe?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sport
Wsparcie MKOl dla polskiego kandydata na szefa WADA
Sport
Alpy 2030. Zimowe igrzyska we Francji zagrożone?
Sport
Putin chciał zorganizować własne igrzyska. Rosja odwołuje swoje plany
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Sport
Narendra Modi marzy o igrzyskach. Pójdzie na starcie z Arabią Saudyjską i Katarem?