Rz: Ile pan oddał skoków w tym roku?
Leszek Blanik:
Nie wiem, nie liczyłem. Myślę, że 500-700. Nie więcej.
Od ilu lat uprawia pan już gimnastykę?
Od 22 lat. Szmat czasu. Miałem 9 lat, gdy pojawiłem się w klubie w Radlinie. Ojciec, były bokser i piłkarz Górnika Radlin, później kierownik drużyny bokserskiej Górnika Pszów, dziś prezes sekcji gimnastycznej w tym mieście, gdy zobaczył, jak skaczę bez żadnego przygotowania salto na tapczanie, następnego dnia zaprowadził mnie do klubu. W Radlinie wciąż żywe były olimpijskie tradycje związane z braćmi Kubicami, medalistami mistrzostw świata i Europy. Początkowo nie chcieli mnie tam przyjąć, bo to za późno na rozpoczynanie treningów gimnastycznych, ale na szczęście dali się przekonać.